"To są naukowcy z katedry geofizyki. Podobny skład, który uczestniczył w badaniach przeprowadzonych w Wałbrzychu. To jedni z lepszych specjalistów w tej dziedzinie w Polsce. Niestety cały zakres badań jest objęty klauzulą poufności, niewiele możemy zdradzić" - tłumaczy w rozmowie z Radiem Kraków Bartosz Dembiński, rzecznik AGH.
Do miejsca ukrycia skrzyni udało się dotrzeć dzięki relacji jednego z profesorów, którą ekspertom przekazał Adam Macedoński - krakowski działacz opozycji demokratycznej i twórca Instytutu Katyńskiego w Krakowie. Ów profesor bardzo dokładnie opisał skrzynie katyńskie. Z relacji dowiadujemy się, że skrzynie wyprodukowano na zlecenie Armii Krajowej. Członkowie AK chcieli w nich przechować pamiątki wydobyte z dołów katyńskich: pamiętniki, dokumenty, zdjęcia, papierośnice, obrączki. "Profesor opowiedział o swoim teściu, pracowniku PCK w Krakowie w czasie okupacji niemieckiej, który był świadkiem zakopania skrzyń w pewnej z kamienic. Opisał je jako małe skrzynie, drewniane, obite metalem. To samo centrum Krakowa, blisko Plant" - mówi Radiu Kraków Adam Macedoński.
Eksperci nie zdradzają dokładnej lokalizacji działki, na której prowadzone są prace. Wszystko po to, żeby nie zakłócić śledztwa. Efekty badań georadarem prokuratorzy poznają w październiku. Na tej podstawie zadecydują o przeprowadzeniu wykopalisk.
Pamiątki z dołów katyńskich znalazły się w stolicy Małopolski dzięki temu, że przywieziono je na badania do Krakowskiego Zakładu Medycyny Sądowej i Kryminalistyki. Niektóre z nich pracownicy zakładu przekazali rodzinom ofiar.
(Dominika Panek/ew)
Obserwuj autorkę na Twitterze: