Spektakl nie boi się trudnych tematów – od przemocy po utratę tożsamości – ale pokazuje je z dystansem, humorem i w rytmie współczesnej muzyki pop. Dzięki znakomitemu przekładowi Jacka Mikołajczyka tekst zyskuje aktualność i bezczelny pazur.
Obsada – od Dagny Mikoś po Żanetę Rus – błyszczy różnorodnością i sceniczną mocą. Scenografia, światło, choreografia i żeńska kapela dopełniają całość widowiska. SIX to nie tylko musical, to głośne „dość” wobec patriarchatu i ukłon w stronę herstorii.
Katarzyna Chlebny stworzyła produkcję dynamiczną, świadomą i poruszającą – dowód na to, że musical może być jednocześnie rozrywką i manifestem. Kraków ma szczęście, że ją ma.
Przeczytaj całą recenzję Mateusza Borkowskiego
Katarzyna Chlebny: Musical „Six" był moim przeznaczeniem
Reżyserka musicalu podkreślała w audycji Przed hejnałem, że kluczowe było zrozumienie, że walka o prawa kobiet w Polsce ma zupełnie inny ton niż we współczesnej Anglii. Głosy sześciu żon Henryka VIII w polskim wydaniu nabierają głębi i goryczy, stając się chórem kobiet często wykluczanych.
My, Polacy, wciąż mamy wiele tematów nieprzerobionych. Bunt jest u nas raczej z twardego buta, niż eleganckiej szpilki. W kobietach jest wiele goryczy – mówimy sześcioma różnymi głosami o sześciu żonach Henryka VIII, ale w Polsce te głosy często tworzą chór kobiet wykluczonych: w pracy, związkach, małżeństwach, relacjach z bliskimi, życiu społecznym, prawie do decydowania o własnym ciele.
Styl musicalu – popkulturowy, momentami „tiktokowy” czy „tinderowy”, jak określa go sama reżyserka, stanowi wyzwanie dla głębszego przekazu, który Chlebny chce zaproponować publiczności. Mimo to odnajduje w tej formie potencjał do mówienia o sprawach ważnych i angażujących społecznie.