O przedłużenie aresztu wnosiła Prokuratura Krajowa w wydziale zamiejscowym w Krakowie. Dotychczasowy termin stosowania aresztu wobec podejrzanego upływał 2 stycznia 2018 r.

Sąd uznał, że za dalszym stosowaniem aresztu przemawia prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanego zarzucanego mu czynu – co na tym etapie postępowania i bez przesądzania o winie w dużym stopniu uprawdopodabnia załączony materiał dowodowy.

Zdaniem sądu za dalszym stosowanie aresztu przemawiały także obawa matactwa i groźba surowej kary. Sąd podkreślił przy tym, że materiał dowodowy wskazuje, iż na wolności przebywają osoby, także świadkowie, na które podejrzany mógłby próbować wywierać wpływ. Tymczasem charakter sprawy jest taki, że każde zniekształcenie relacji świadka może także zniekształcić obraz sprawy - podkreślił sąd.

Sąd nie podzielił jednego z argumentów prokuratora – że istnieje obawa popełnienia przez podejrzanego innego poważnego przestępstwa. Zdaniem sądu taka możliwość, wskazywana w materiale dowodowym, nie ma charakteru realności, a jedynie możliwości.

Podejrzany o zbrodnię 52-letni Robert J. został zatrzymany 4 października; podczas przesłuchania usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Nie przyznał się do zarzutu. Jak podała Prokuratura Krajowa, złożył obszerne wyjaśnienia, ale odmówił odpowiedzi na niektóre pytania.

Na wniosek prokuratury sąd aresztował go wówczas na trzy miesiące. Według sądu, przesłankami za aresztem były wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanego zarzucanego mu czynu oraz obawa matactwa procesowego i groźba wymierzenia surowej kary. Obrońca podejrzanego złożył zażalenie na areszt, ale na początku grudnia sąd nie uwzględnił zażalenia i utrzymał w mocy postanowienie o stosowaniu aresztu.

Sprawa dotyczy zabójstwa studentki Uniwersytetu Jagiellońskiego Katarzyny Z., której szczątki - fragmenty skóry i ciała - wyłowiono z Wisły 7 i 14 stycznia 1999 r. Jej tożsamość ustalono dzięki badaniom genetycznym; kobieta zaginęła w listopadzie 1998 r. Zwłoki zostały pozbawione skóry, jej fragmenty były fachowo odcięte i wypreparowane. W październiku 2000 r. prokuratura umorzyła śledztwo z powodu niewykrycia sprawcy.

Pod koniec 2011 r. krakowska policja poinformowała, że policjanci z tzw. Archiwum X ponownie analizują materiały śledztwa i ustalają nowe dowody. Było to możliwe m.in. dzięki postępowi w dziedzinie badań kryminalistycznych oraz współpracy z ekspertami różnych specjalności. Na tej podstawie krakowska prokuratura w styczniu 2012 r. podjęła śledztwo na nowo i zleciła m.in. ekshumację szczątków. W wyniku oględzin stwierdzono szereg śladów kryminalistycznych i dowodów i zabezpieczono je na potrzeby śledztwa. Były to substancje, włosy, drobiny i włókna pozwalające - zdaniem śledczych - na podjęcie dodatkowych czynności.

"Ogłoszenie zarzutów podejrzanemu Robertowi J. po prawie 20 latach od tego niezwykle brutalnego zabójstwa było możliwe dzięki wręcz tytanicznej pracy i ogromnemu zaangażowaniu prokuratorów, funkcjonariuszy policji oraz licznych biegłych powołanych w sprawie" - informowała Prokuratura Krajowa. "Musieli oni zmierzyć się z działaniem przestępczym sprawcy bez precedensu zarówno w polskiej, jak i światowej kryminalistyce. Fakt oskórowania ofiary, tak szokujący dla naszych wzorów kulturowych, wywoływał nieustanne zainteresowanie postępami śledztwa zarówno mediów, jak i opinii publicznej" - podkreśliła PK.

W śledztwie powoływano najwybitniejszych polskich i zagranicznych biegłych różnych specjalności. Korzystano również z najnowszych technik śledczych, które pozwoliły na odtworzenie sposobu działania sprawcy i wykrycie szeregu istotnych z punktu widzenia dowodowego okoliczności zabójstwa.

Kluczowe dla śledztwa było sporządzenie trójwymiarowego obrazu przebiegu zabójstwa na podstawie danych biometrycznych ofiary i śladów działania sprawcy na niektórych tkankach ofiary. Na tej podstawie ustalono sposób zadawania ciosów przez zabójcę i to, że mogła je zadawać osoba wyszkolona w określonych sztukach walki - trenował je właśnie Robert J. Istotne okazało się także określenie związków chemicznych, jakie były podawane Katarzynie Z.

Według ustaleń prokuratury, do zabójstwa studentki doszło między 12 listopada 1998 r. a 6 stycznia 1999 roku. Jak podawała PK, 12 listopada 1998 r. Robert J., stosując przemoc fizyczną, uwięził ją w zamkniętym pomieszczeniu i podawał środki chemiczne.

Ponadto - według ustaleń śledczych - w czasie uwięzienia Robert J., zanim zabił dziewczynę, torturował ją - kopał, bił tępym narzędziem i nożem, a także oskórował. "Te niezwykle brutalne działania sprawcy doprowadziły do śmierci pokrzywdzonej 23-letniej studentki religioznawstwa z Krakowa" - podała PK.

Zdaniem prokuratury, sprawca działał w wyniku "motywacji patologicznej o podłożu seksualnym, w celu zaspokojenia swojego patologicznego popędu seksualnego, a także w celu pozbawienia życia ofiary ze szczególnym okrucieństwem". W przypadku uznania winy Robertowi J. grozi kara więzienia na czas nie krótszy niż 12 lat, 25 lat lub dożywocie.

 

PAP/bp