Sprawa dotyczy to około 300 gmin i powiatów, których nie stać na wkład własny w unijne projekty . "Gminy nie będą płacić podatku VAT, część z nich będzie też mogła liczyć na wsparcie państwa" -zapewniał europoseł Siekierski. Trwają też rozmowy, by powstały specjalne transze dla uboższych gmin, by te mogły wykorzystać unijne pieniądze.
Tymczasem czarne chmury zawisły nad kolega partyjnym Czesława Siekierskiego, Władysławem Serafinem. Szef Krajowego Związku Rolników Kółek i Organizacji Rolniczych powoływał się na immunitet po zatrzymaniu go przez sieradzką policję.
W terenie zabudowanym jechał z prędkością 111 kilometrów na godzinę. Wtedy też okazało że Władysław Serafin. od trzech lat nie ma uprawnień do prowadzenia pojazdów. S zef Krajowego Związku Rolników Kółek i Organizacji Rolniczych jeszcze dziś odda legitymację PSL-u. Zrobi to na spotkaniu zarządu koła gminnego partii w Kłobucku w województwie śląskim.
Zapis porannej rozmowy:
Jacek Bańka: Trzysta gmin i powiatów może mieć problem w 2014 roku z uchwaleniem budżetu, więc nie mają, co marzyć o wkładzie własnym na projekty unijne. Jak można im pomóc?
Czesław Siekierski: Po pierwsze nie będą płacić VAT-u. To już jest duże ułatwienie. Po drugie-będą prowadzone nadal rozmowy w zakresie zwiększenia elastyczności wydatkowania, a więc także zmniejszenia udziału wydatków własnych, wkładu własnego do projektu. Ale prawdą jest to, że duża część gmin ma problemy. Myślę, że tutaj też musi się znaleźć dodatkowe wsparcie do inwestycji z budżetu państwa.
Boi się pan, że będzie tak, jak mówią niektórzy samorządowcy, że bogate gminy nadal będą się bogacić, a biedne będą klepać biedę, mimo tak wielkich pieniędzy unijnych po 2014 roku.
My rozmawiając między innymi z Ministerstwem Rozwoju Regionalnego i z Ministerstwem Rolnictwa, chcemy rozdzielić specjalne wsparcie. Chodzi o takie transze dla gmin, które mają wyjątkowo niskie dochody, dla gmin biednych, żeby mogły realizować projekty unijne. Tak, w Małopolsce są takie gminy, które nie wykorzystały tych dotacji unijnych, które wymagają wsparcia, dlatego, że po prostu mają niskie dochody.
A może pan wskazać skrajne przykłady tych gmin, które mogą mieć problemy z pieniędzmi unijnymi po 2014 roku i tych prymusów?
Ten prymus to Kraków, ale nie tylko, bo jest to uzależnione od tego, jak są ulokowane zakłady, jak spływają podatki.
O czym powinniśmy rozmawiać w Małopolsce z premierem Tuskiem, kiedy on przyjedzie? Oczywiście w temacie dotacji unijnych.
Na pewno o dużej infrastrukturze, jeśli chodzi o gospodarkę wodną. Budowa dużych zbiorników wodnych, zabezpieczeń, żeby wodę móc gromadzić i później racjonalnie wykorzystywać. To pierwszy obszar spraw. Drugi to na pewno problem przekształceń Małopolski w rolnictwie. Trzeci problem, to na pewno nauka. Potencjał akademicki Krakowa jest tak duży, że finansowanie nauki, oczywiście głównie finansowanie nowoczesnych laboratoriów, zdolnych naukowców, zdolnych studentów, dobrych projektów, kontynuowanie wymiany zagranicznej i na szczeblu naukowym i studentów, to są te obszary, które powinny być i które przyniosą efekt nie tylko dla Krakowa i Małopolski, ale także dla Polski.
To skoro mówi pan o nauce, to te nowe pieniądze to też nowe zasady ich wydawania. Na przykład uczenie nie będą mogły już korzystać z nich budując infrastrukturę, ale będą wykorzystywać pieniądze unijne na projekty innowacyjne. Jakie to wyzwanie dla krakowskiej nauki i co się powinno zmienić i co powinno powstać do 2020 roku?
To nie tak, że nie mogą prowadzić jakiejś inwestycji budowlanej. Trzeba je tylko zracjonalizować według potrzeb. Ale więcej na laboratoria, więcej na finansowanie dobrych projektów, także na finansowanie jakiejś dobrej wymiany zagranicznej. Także środowiska naukowe musza być bardziej aktywne, jeśli chodzi o składanie projektów w Brukseli. Teraz kończymy program "siódemkę", będzie horyzont "20-20" . W obszarze nauki my więcej wpłacamy do tej kwoty na szczeblu Unii niż otrzymujemy. Mimo, ze w Unii jesteśmy płatnikami netto. To trzeba zmienić i to się musi zacząć prędko.
Kiedy mówimy o finansowaniu nauki, to jak Pan sobie wyobraża do 2020 roku, czy z tych pieniędzy skorzystają przede wszystkim takie centra naukowe jak Kraków i tym sposobem zdystansują lokalne ośrodki naukowe w Tarnowie, czy w Nowym Sączu, czy ten rozwój będzie w miarę wyrównany?
Ważne są centra naukowe interdyscyplinarne podejście, ale Pan Bóg zdolności równomiernie rozkłada. Są zdolni ludzie w Nowym Sączu i w Tarnowie. Trzeba myśleć o centrach, o powiązaniu nauki z przemysłem, o zamawianiu nowych badań przez środowiska naukowe, ale dobre pomysły powstają wszędzie.
Zamykając temat pieniędzy - uda nam się te wszystkie pieniądze do 2020 roku lub troszkę dłużej?
Tak, tak ja jestem o to spokojny, ale musimy dokładnie przeanalizować świadczenia 2007-2013. Tutaj będziemy część pieniędzy zwracać i to może być nawet do 5%. To i tak będzie mniej niż zwracają to inne kraje unijne, które są członkami starej Unii. Rzeczywiście, trzeba wyciągnąć wnioski.
Na koniec - zdarza się panu przekraczać prędkość, na przykład w drodze do Brukseli?
Pewnie tak. Na szczęście nie zapłaciłem jeszcze mandatu, choć miałem już upomnienia, pouczenia, udało mi się wytłumaczyć. Jeden z moich kolegów posłów otrzymał mandat. Stosunkowo wysoki, bo 400 euro i po jakimś czasie otrzymał zwrot 200 euro. Dokładniejsza analiza przydzielenia tego mandatu, pokazała, że za prędkość ta część mandatu była należna, natomiast za określenie, ze była "niebezpieczna jazda", zbyt blisko kolejnego samochodu dostał zwrot. Chciałoby się, żeby w Polsce też tak było.
W listopadzie to się zmienia, bo będziemy dostawać mandaty z całej Europy. Nawet, jeśli zagraniczny sąd orzeknie grzywnę, to o nią upomni się polski komornik. Nie powinniśmy chyba narzekać w związku z tym na polskie fotoradary?
Ja myślę, że narzekać trzeba, bo trzeba je tam stawiać, gdzie jest niebezpieczeństwo i dawać ostrzeżenie. Jak będziemy mieć lepsze drogi, to będziemy się mogli zastanawiać, czy to ma sens.