Poza szatniami Wisły, które zapełniają się tylko raz na tydzień, nie widać tam żywego ducha. Jak twierdzi Krzysztof Dębowski z Zarządu Infrastruktury Sportowej, miasto dopiero bada teren, jednak musi przyciągnąć krakowian, którzy mogliby spędzać na terenie stadionu wolny czas. Na razie chce przyciągnąć ich ogólnodostępnymi punktami gastronomicznymi.



Doszliśmy do wniosku, że najlepszym pomysłem jest szukanie potencjału wśród ludzi, którzy współuczestniczą w życiu parku im. Jordana - tłumaczy w rozmowie z Radiem Kraków Dębowski.



Poważne problemy ze stadionem zaczęły się, gdy grająca na nim Wisła Kraków zrezygnowała z jego dzierżawy. Przyjeżdża jedynie na mecze, poza tym stacjonuje w swoim nowym ośrodku w Myślenicach. Od tego czasu miasto chciało ulokować tam supermarket czy niektóre ze swoich instytucji. Póki co bez sukcesów.

Najbardziej kłopotliwy obiekt w Krakowie świeci pustkami


RK