Decyzja o przyznaniu nagród dla czterech zastępców prezydenta Krakowa zapadła w tym samym czasie, gdy w związku z ogromnym długiem miasta planowane są podwyżki dla mieszkańców. W środę radni podejmą decyzję, czy od marca pasażerowie komunikacji miejskiej zapłacą o kilkanaście procent więcej za bilety jednorazowe i miesięczne.
Każdy z wiceprezydentów - Maria Klaman, Stanisław Mazur, Łukasz Sęk, Stanisław Kracik - miał w ramach premii otrzymać z kolei po 38,5 tysiąca złotych brutto. Rzeczniczka prezydenta Joanna Krzemińska zaznaczyła, że nie ma jeszcze decyzji o kolejnych premiach za ostatni, czwarty kwartał roku.
Sam Aleksander Miszalski do tej pory nie skomentował sprawy. Oficjalne zadłużenie miasta pod koniec tego roku sięgnie prawie 8 miliardów złotych. Skutki oszczędzania najmocniej odczuwają krakowianie - w ostatnich miesiącach wzrosły opłaty za wywóz śmieci, podniesiono stawki za parkowanie oraz podatek od nieruchomości.
Opozycja ostro krytykuje decyzję prezydenta Krakowa, wskazuje, że premie zostały wypłacone w cieniu proponowanych podwyżek cen biletów w komunikacji miejskiej.
Prezydent Miszalski i Koalicja Obywatelska w Krakowie wykazują się niebywałą hipokryzją. Z jednej strony przyznają swoim kolegom potężne premie jako dodatki do pensji, z drugiej strony każą płacić mieszkańcom więcej za bilety komunikacji miejskiej, za postój w strefie płatnego parkowania, wprowadzają ograniczenia w postaci Strefy Czystego Transportu, za którą też ludzie spoza miasta muszą płacić przez pierwsze trzy lata
- mówi Michał Drewnicki, miejski radny Prawa i Sprawiedliwości.
O przyznanych przez prezydenta Krakowa premiach jako pierwsza poinformowała Interia.