Dyrekcja szpitala liczy, że lekarze wycofają wypowiedzenia. Na razie zrobiło to 20 medyków. Lekarze cały czas domagają się zmiany najbardziej nieoszacowanych procedur medycznych.

W połowie stycznia resort obiecał zająć się tą sprawą, ale od tamtego momentu rozmowy stanęły w miejscu. Jak mówi dr Agata Hałabuda, radiolog oraz przewodniczącą Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w szpitalu, lekarze czekają na jakiś gest ze strony Ministerstwa Zdrowia:

Czekamy na plan działania, plan spotkań dotyczących zmiany tych najbardziej niedoszacowanych procedur. Czekamy do końca dnia

Po południu dyrekcja Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu ma się spotkać z wojewodą małopolskim w sprawie dofinansowania placówki.

Katarzyna Pokorna-Hryniszyn, rzeczniczka Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego, ma nadzieję, że od wtorku szpital będzie pracował normalnie:

Odejście lekarzy z pracy byłoby ogromnym problemem przede wszystkim dla dzieci i ich rodzin. Najbliższe szpitale specjalistyczne, które mogą pomóc tym dzieciom to Warszawa, Wrocław, Łódź. To odległe miasta dla tych, którzy mieszkają przy wschodniej i mocno południowej części Polski.

Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w krakowskim Prokocimiu, jest zadłużony na blisko 40 milionów złotych. Jak przekonują lekarze, wynika to jednak z dużej różnicy między tym jak wyceniane są świadczenia medyczne przez Narodowy Fundusz Zdrowia, a ile kosztują naprawdę. Przez co szpital musi się zadłużać.