"Przyjąłem mandat, nie zasłaniałem się immunitetem"
Współprzewodniczący partii został przyłapany w poniedziałek przed południem przez ochronę sklepu. Berkowicz usiłował wynieść bez płacenia przedmioty codziennego użytku - między innymi ręczniki czy patelnię.
Robiłem spore zakupy w dużym pośpiechu, słuchając czegoś na słuchawkach. Kasowałem wszystko, ale nie wszystko się nabiło - tak poseł tłumaczy się z incydentu.
Wartość towaru oceniono na około 400 złotych. Wezwani na miejsce policjanci początkowo nie rozpoznali posła, zorientowali się, kim jest niedoszły złodziej, dopiero podczas legitymowania.
Winna zdarzeniu miała być... kasa samoobsługowa. Rzecznik krakowskiej policji Piotr Szpiech potwierdza wersję zdarzeń, którą przedstawił poseł.
Tłumaczył się, że część artykułów, które chciał zakupić, nie została doliczona do jego rachunku. Przeszedł z nimi za linię kas. Mężczyzna dodał, że nie doliczył tych przedmiotów, nie przeskanował ich w efekcie nieuwagi, bo korzystał ze słuchawek, które miał na uszach. Nie był po prostu świadomy tego, że nie za wszystko zapłacił - mówi Radiu Kraków Piotr Szpiech.
Konrad Berkowicz dostał 500 złotych mandatu, przyjął go bez protestów i nie zasłaniał się immunitetem. Przedmioty, które próbował ukraść polityk, wróciły na swoje miejsca na półkach.