"Natura najgłośniejsza jest o świcie. Na naszej wizualizacji możemy także zobaczyć, skąd dochodzi dźwięk. Pierwszej nocy, gdy prowadziliśmy badania, zarejestrowaliśmy pomruk żubra, który odpowiada na wołanie lisa. Nigdy później nie udało nam się zarejestrować dźwięku żubra. To bardzo ciche zwierzęta" - mówi dr Paweł Małecki z Katedry Mechaniki i Wibroakustyki Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
"Rejestrujemy istniejący stan dźwiękowy, który zmienia się też wraz z klimatem. Pamiętajmy, że dźwięki też przemijają. Jeśli ich nie zarejestrujemy, to będziemy o nich słyszeć tylko w opowieściach lub przeczytamy w książkach" - dodaje w rozmowie z Radiem Kraków prof. Jerzy Wiciak.
"Soundscape", czyli pejzaż dźwiękowy to dziedzina nauki, która od kilkunastu lat dynamicznie rozwija się na czołowych uniwersytetach na świecie. Specjaliści zajmują się wpływem naturalnych i cywilizacyjnych dźwięków środowiska na człowieka oraz na relacje między dźwiękiem a naszym działaniem. Podobne badania były prowadzone w Japonii, Finlandii i Wielkiej Brytanii.
Średnie natężenie dźwięków w Puszczy Białowieskiej waha się w granicach od dwudziestu do czterdziesty pięciu decybeli. Przy takim natężeniu jesteśmy w stanie się zrelaksować i odpocząć.
(Ewa Szkurłat/ew)
Obserwuj autorkę na Twitterze: