Chodzi przede wszystkim o nadmierną prędkość motorówek, które wytwarzają duże fale na Wiśle. Krakowscy kajakarze relacjonują, że coraz częściej przepływ motorówek zagraża bezpieczeństwu zawodników, ale także rodzin z dziećmi, które wypożyczają kajaki i pływają po rzece.
Do jednej z takich groźnych sytuacji doszło 20 lipca, w rejonie ulicy Wioślarskiej na Salwatorze. Wtedy na zajęciach w klubie było kilkadziesiąt osób, w tym rodziny z dziećmi.
Część kajakarzy stała na pomoście i wchodziła do kajaków, gdy tuż obok z dużą prędkością przepłynęły trzy duże motorówki. Fala, którą wywołały, rozbujała pomost i kilkanaście osób - w tym kilkuletnie dzieci - wpadło do Wisły.
Wszyscy mieli kamizelki ratunkowe, więc na szczęście nikomu nic się nie stało. Właściciele motorówek nie przejęli się zagrożeniem, które spowodowali i odpłynęli. Zatrzymany mężczyzna dostał jedynie mandat za brak dokumentów. Na kilku odcinkach Wisły - między innymi właśnie w rejonie klubu kajakarskiego na Salwatorze - są znaki ograniczenia prędkości do 15 kilometrów na godzinę i znaki zakazu wytwarzania fal.
Nie wszyscy jednak przestrzegają zasad i jak zaznaczają służby - nie chodzi tylko o właścicieli motorówek i większych statków, ale także kajakarzy.
Złamanie zakazu wytwarzania fal może spowodować poważne zagrożenie dla innych użytkowników rzeki. Nieprzestrzeganie przepisów na wodzie grozi mandatem nawet do kilkuset złotych, a w szczególnych przypadkach - nawet odebraniem uprawnień do kierowania motorówką czy łódką. Od początku wakacji ratownicy musieli interweniować w Krakowie łącznie ponad 20 razy. Działania na rzece Wiśle związane właśnie z nadmierną prędkością powodującą zagrożenie dla innych to zaledwie kilka przypadków.