-
Zwycięstwo Erica Lu - decyzja jury była dla wielu zaskoczeniem, to pierwszy przypadek „powracającego zwycięzcy”.
-
Reakcja po odpadnięciu - Dubiel mówi o akceptacji decyzji i o tym, że muzyka jest ważniejsza niż wynik.
-
Ocena konkursu - według pianisty odpadło wielu indywidualistów, a wyniki nie zawsze oddają różnorodność interpretacji Chopina.
-
Wspólnota i rywalizacja - mimo emocji, wśród pianistów można budować przyjaźnie i wzajemny szacunek.
-
Fenomen Konkursu Chopinowskiego - to połączenie miłości do muzyki i sportowej pasji, które przyciąga artystów z całego świata.
„Eric Lu zaskoczył wszystkich”
Zwycięstwo Erica Lu w XIX Konkursie Chopinowskim było dla wielu niespodzianką. Jak zauważa Mateusz Dubiel, to pierwszy raz w historii, gdy pianista wracający po wcześniejszym udziale poprawił swój wynik.
- To zaskoczenie, bo do tej pory mówiło się o „klątwie powracającego” - komentuje Dubiel. "Eric Lu to już dojrzały artysta, koncertujący na świecie i nagrywający dla dużych wytwórni. Jego interpretacje są introwertyczne, ale bardzo piękne - Chopinowskie w duchu" - dodał.
„Nie dla splendoru i sławy”
Mateusz Dubiel odpadł po pierwszym etapie, ale nie ukrywa, że stara się patrzeć na to z dystansem.
- Życie toczy się dalej. Występując w konkursie, wiesz, że poddajesz się różnym gustom. Oczywiście, był niedosyt, ale emocje szybko mijają. Nie robimy tego dla sławy, tylko z miłości do muzyki - mówi pianista.
Dodaje, że po takim wydarzeniu potrzebny jest czas, by spokojnie przeanalizować, co można poprawić.
- To miesiące przygotowań. Trzeba dać sobie chwilę na odpoczynek i refleksję - powiedział.
„Odpadło wielu indywidualistów”
Zapytany o ocenę całego konkursu, Dubiel zauważa, że wiele decyzji jury mogło budzić kontrowersje.
- Na każdym etapie odpadało sporo indywidualności. Gdyby część z nich dotarła do finału, mielibyśmy szersze spojrzenie na Chopina - podkreśla.
Według niego nie chodzi o bunt wobec decyzji, lecz o świadomość, że w sztuce nie ma jednego sposobu interpretacji.
- To nie tylko moje zdanie, ale także ekspertów, że tegoroczny konkurs był pełen niespodzianek - dodał.
„Dużo wsparcia i trochę góralszczyzny”
Po ogłoszeniu wyników Dubiel otrzymał liczne wyrazy wsparcia od środowiska muzycznego. Nawet rektor Akademii Muzycznej w Krakowie publicznie okazał swoje oburzenie wobec decyzji jury.
- To podnosi na duchu - mówi pianista. - A przy okazji w prasie znalazłem ciekawą opinię, że gram Chopina „po góralsku”. Pewnie dlatego, że kiedyś wspomniałem o muzykowaniu z dziadkiem z Podhala. Nie wiem, jak się gra Chopina po góralsku, ale miło, że ktoś to zapamiętał.
„Konkurs to też przyjaźnie”
Choć Konkurs Chopinowski to prestiż i rywalizacja, Dubiel podkreśla, że uczestnicy potrafią tworzyć przyjazną atmosferę.
- Oczywiście, rywalizacja zawsze jest, ale da się zawrzeć wartościowe relacje. Z wieloma pianistami znamy się od dawna, np. z krakowską ekipą – Michałem i Yehudą. Z Yehudą przyjaźnię się od lat - opowiada.
„Każdy ma swoją motywację”
Na koniec pianista spróbował wyjaśnić fenomen Konkursu Chopinowskiego.
- Jednych pociąga piękno muzyki, innych różnorodność interpretacji. Są też tacy, których motywują sportowe emocje. I szczerze, czasem się im nie dziwię - powiedział.
Dla Dubiela jednak najważniejsze pozostaje jedno: muzyka jest przestrzenią wolności, nie rywalizacji.