Trzepak, gwar, siniaki i mnóstwo dobrej zabawy. Tak kiedyś wyglądały podwórka w całym kraju. Były lepsze niż internet, ciekawsze niż gry komputerowe i można było spotkać ciekawsze osoby niż na fejsbuku. Jednak dziś - podwórka są już zapomniane i często służą jedynie jako miejsce na śmietnik, parking i ewentualnie zieleń. Ale temat podwórek wraca. Ten - wydawałoby się błahy temat - to motyw przewodni rozpoczętych dzisiaj w Krakowie - Międzynarodowych Biennale Architektury.
O tym jak zmienić je na lepsze - dyskutują eksperci z całego świata, bo podwórko to coś więcej niż przestrzeń miejska, która jest regulowana planami miejscowymi. Podwórze to coś bliższego człowiekowi, to trochę dalsza część mieszkania. Podwórza są jednak zaniedbane - eksperci zwracają się do mieszkańców, by zajęli sie tą wspóllną przestrzenią.
Ale podwórka to nie tylko sama przestrzeń między budynkami, ale także pewien... stan umysłu. Nasz reporter, dziecko wychowane na podwórku - doskonale pamięta ławki, trzepaki, bramki zrobione z plecaków i klucz na sznurówce zawieszony na szyi. Ale jak zauważa socjolog - dr Jacek Gądecki - to czasy, niestety, minione...
Zmienia się styl życia. Miasto nie jest już przestrzenią wspólną, ale rodzajem trajektorii wyznaczanej przez miejsca pracy, miejsca gdzie robimy zakupy połączone raczej sieciami samochodowymi nie publicznymi. Nasz tryb funkcjonowania powoduje, że wzrasta poczucie niebezpieczeństwa, poczucie lęku i dlatego nie ma w ludziach skłonności, by wypuszczać dzieci na podwórka.
Krakowianie dziś z nostalgią wspominają dawne podwórka z trzepakiem,gdzie robiło sie fikołki, to tam grało sie w piłkę i w zośkę, w gumę i w klasy. Jak mówią - to było centrum socjalizacji. Dzieci były ze sobą, rozmawiały, bawiły się i nawiązywały przyjaźnie, nieraz na całe życie...
Grzegorz Krzywak/bp