Jakiś czas temu ktoś zmienił treść napisu, aby nie nawiązywał do obcokrajowców. Można było wówczas przeczytać: "Każdy człowiek niech pamięta, tolerancja to rzecz święta". Bardzo szybko przywrócono kontrowersyjny napis i dodano jeszcze wulgarny komentarz na temat tolerancji.
Co o napisach myslą okoliczni mieszkańcy: "Musieli to pisać ludzie, krótko mówiąc, niegrzeszący inteligencją. Chamstwo. Przecież tędy dzieci chodzą. Czemu gospodarze się tym nie zainteresują?" - pytają krakowianie.
"Są hasła, które nie są w jakiś sposób obraźliwe. Treści są w miarę czytelne. Trudno mi jest w tej chwili analizować, co powinno być zamalowane, a co nie. Od tego są służby porządkowe, które powinny takie rzeczy nakazywać. My nie jesteśmy w stanie tego upilnować" - mówi w rozmowie z Radiem Kraków prezes Wojskowego Klubu Sportowego Wawel Piotr Ludwig.
Krakowska straż miejska zapowiedziała, że spotka się z prezesem i zaapeluje, aby kontrowersyjne graffiti usunąć. Nakazu nie mogą jednak wydać.
W sprawie graffiti do Radia Kraków napisał słuchacz Jan:
Hasło jak hasło. Obok niego kilka rysunków dodatkowo wzmacniających przekaz. Ktoś wyraża swoje poglądy w danej kwestii, rozumiem, w końcu tolerancja polega na zrozumieniu "inności". A że ktoś ma zatwardzenie w głowie... Swojego czasu media, urzędnicy i funkcjonariusze służb porządkowych dużo się o tej sprawie wypowiadali. No i co z tego wynikło? Napis już jest w tym miejscu od jesieni ubiegłego roku. Niby nic, ale po drugiej stronie ulicy Głowackiego jest Przedszkole samorządowe nr 82. Dzieci chodzące do niego każdego dnia widzą ten napis. Każdego dnia wpajają sobie jego treść. Czy tego chcemy uczyć naszych dzieci?! Czy chcemy aby wychowywały się w duchu zamknięcia i agresji na inność?! - czytamy w liście pana Jana. ZOBACZ
Przypomnijmy, autorami kontrowersyjnego napisu okazali się dwa pseudokibice: 18- i 23-latek. Zostali ujęci przez krakowską policję we wrześniu 2015 roku. CZYTAJ
(Martyna Masztalerz/ew)
Obserwuj autorkę na Twitterze: