Europosłanka SLD dodała, że jej zdaniem referendum to dobry pomysł. Krytykowała natomiast ideę, by przy okazji referendum olimpijskiego dodać kolejne pytania, na przykład o metro w Krakowie." Referendum wymaga wysokiej frekwencji, jeśli zaczyna się dodawać kolejne pytania, to jest to niepotrzebne rozwadnianie problemu" - przekonywała europosłanka Senyszyn w porannej rozmowie Radia Kraków.


Zapis rozmowy Jacka Bańki z europosłanką SLD, Joanną Senyszyn.

Leszek Miller wyraził wczoraj obawę, że sprawa Ukrainy może przysłonić rzeczową debatę przed Eurowyborami. Co jest ważniejsze od bezpieczeństwa?

- My jesteśmy bezpieczni, jesteśmy w NATO. Wszyscy twierdzą, że jakby był zagrożony jakikolwiek członek NATO, to wszyscy pójdą za jednego. Możemy być spokojni, nie będzie wojny. Premier Tusk ma interes w straszeniu. PO była na równi pochyłej. Jak wybuchła sprawa Ukrainy, to premier zaczął udawać obrońcę narodu i słupki zaczęły rosnąć. Premier się o tym przekonał i dalej tak działa.

Dlatego na przykład SLD mówi: "spokojnie", żeby słupki rosły?

- Nie. Chodzi o to, że nie wolno stwarzać wrażenia zagrożenia, którego nie ma. To wewnętrzny konflikt. Nie wolno z konfliktów lokalnych robić międzynarodowych. Tak wybuchła I wojna światowa. Społeczeństwa uczą się na błędach. Nie powtórzymy tego.



Straszny nie tylko premier Tusk, ale także Amerykanie.

- Tak, Amerykanie chcą się zbroić i wpakować nam jakiś swój stary sprzęt. Chcą nam sprzedać śmigłowce produkowane od 45 lat. Jestem zmartwiona, że nasz rząd zaczyna czuć nadmierny pociąg do amerykańskiego sprzętu, który jest bez gwarancji. Pamiętamy nieszczęsne F16.

Zatem nie straszmy.

- Bądźmy spokojni. Wszystko będzie dobrze a PO niech się zajmie problemami Polaków. Każdy rząd ma przede wszystkim obowiązki wobec własnych obywateli.

Po 25 maja podział mandatów w Małopolsce będzie taki sam jak 5 lat temu?

- Tak przypuszczamy. SLD ma pewny mandat, PO, PiS i PSL, o ile ci ostatni przekroczą 5%. Wszystko wskazuje na to, że jednak się uda.

Pani pomoże czy zaszkodzi połączenie Eurowyborów i referendum w sprawie ZIO w Krakowie?

- Trudno powiedzieć, czy pomoże czy zaszkodzi. Czy krakowianie będą chcieli iść do referendum? W wielu miastach Rady opowiadają się przeciwko referendum. Gdyby to się miało przełożyć na wyższą frekwencję, to bardzo dobrze. Rachunki wskazują, że frekwencja może być niższa niż 5 lat temu. Trzeba więcej mówić o Parlamentu Europejskiego, my uchwalamy 70% prawa, które obowiązuje w Polsce. Wybory do PE są ważniejsze niż te do Sejmu a frekwencja jest niższa. Uważam, że powinniśmy się cieszyć z projektu Igrzysk. Czym innym jest staranie a czym innym dostanie Igrzysk. Staranie jest dobre. Jak dostaniemy się do II etapu to dostaniemy gwarancje rządowe. Wtedy będą pieniądze na dokończenie różnych inwestycji. Chodzi o to, żeby w pierwszej kolejności środki przeznaczyć na infrastrukturę, nie na obiekty sportowe. Nawet jak nie dostaniemy Igrzysk, to będziemy wygrani na tym, że zainwestujemy. Będziemy mieli po prostu lepsze trasy.

Optymalny plan to starać się i nie dostać?

- Może dostać też by był dobrze. Jak będzie wspaniała infrastruktura to czemu nie. Czasami ważniejsze jest gonienie króliczka niż złapanie króliczka.

Jak pani ocenia dodatkowe pytania, które PO chce umieścić referendum? Będą pytania o metro, ścieżki rowerowe czy bezpieczeństwo w Krakowie.

- To jest typowe rozmydlanie sprawy. Jeśli robimy referendum i dajemy jedno pytanie, to jest szansa, że temat zainteresuje obywateli. Przy referendum jest wymagana wysoka frekwencja. Nie ma większych szans, że będzie ono wiążące. Jak się zaczyna dodawać kolejne pytania, to jest to niepotrzebne rozwadnianie problemu. Chcielibyśmy mieć metro, ale trzeba się zastanowić czy Kraków ze swoimi historycznymi miejscami jest miejscem, gdzie jest łatwo zbudować metro. Ciągle by były wykopaliska. Tam gdzie da się zrobić łatwo metro, to tam jest nie najgorsza komunikacja.

Jak pani ocenia pracę Komitetu Konkursowego Jagny Marczułajtis? Pani koledzy z SLD chcieliby ją usunąć.

- Posłanka Marczułajtis te prace prowadzi w wątpliwy sposób. Zatrudniła w Komitecie swoją szefową biura. Ta praca mi się nie podoba.

Wczoraj w Krakowie minister Zdrojewski mówił o nowej kładce między Wawelem a Mangghą, o pawilonie Czapskiego i pieniądzach na Muzeum Narodowe. Może o tym powinniśmy rozmawiać w Krakowie a nie o Krakowie jako stolicy polskiego sportu?

- Jedno nie wyklucza drugiego. Jeśli dzięki Igrzyskom mielibyśmy lepsze drogi, to wtedy łatwiej będzie z dostępnością do obiektów kultury. Teraz stoimy w korkach. Pieniądze na kulturę są potrzebne. Są przecież zakusy na te pieniądze, które Kraków od wielu lat otrzymywał. Mówię o SKOZK. Mam nadzieję, że to się dobrze skończy. Przywiązujemy dużą wagę do kultury. Minister Zdrojewski niestety nie daje pieniędzy na teatry offowe. One się borykają z problemami. A to jest cudowne uzupełnienie puli znanych teatrów.

Od dwóch tygodni krakowian bulwersuje klub go-go przy ulicy Grodzkiej. Wczoraj mówił o tym pani konkurent, jedynka PiS w wyborach do PE, profesor Legutko. Co z tym zrobić? Zmiana ustawowa tak, żeby samorząd mogły koncesjonować taką działalność w centrum miasta?

- Przede wszystkim nie wiem, czy to przeszkadza ludziom. Samo istnienie dyskotek przeszkadza, jak nie są wygłuszone. W Unii dyskoteki są tak wygłuszone, że mieszkańcy nawet o nich nie wiedzą. U nas jest hałas. To jest bardziej niepokojące niż to, że to jest klub go-go. Nie wiem, jakie jest tam natężenie hałasu. Nie byłam w takim klubie. Nie wiem także, czy profesor Legutko tam był.

Czy nowe narzędzia dla samorządów są potrzebne?

- Tak, byłoby lepiej, gdyby samorządy miały takie narzędzia. Samorządy muszą jednak przede wszystkim dbać o swoich stałych mieszkańców.


Prasę przeglądał Radosław Krzyżowski: