Obraz zatytułowany "Jeździec polski" to wyjątkowe dzieło w całym dorobku artystycznym Rembrandta, który nie malował portretów konnych (znany jest jeszcze tylko jeden: wizerunek Frederika Rihela w zbiorach National Gallery w Londynie). Identyfikacja Jeźdźca polskiego pozostaje wciąż zagadką. Czy malarz przedstawił wizerunek konkretnej postaci? Czy chciał ukazać alegoryczną postać militis christiani – rycerza chrześcijańskiego? Czy urzekła go jedynie orientalna malowniczość stroju i oryginalność uzbrojenia, które obserwował u odwiedzających Amsterdam przybyszów z terenów Rzeczypospolitej?

– Pokaz dzieła Rembrandta w Zamku Królewskim na Wawelu będzie wielkim świętem dla naszej instytucji oraz wszystkich osób interesujących się historią i sztuką. Mamy więc nadzieję, że wyjątkowa możliwość kontaktu z tym słynnym arcydziełem – jaka nadarza się w Europie po raz pierwszy od 111 lat – przyciągnie do królewskiej rezydencji na Wawelu miłośników malarstwa i badaczy nie tylko z całej Polski, ale również spoza granic naszego kraju – mówi dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu dr hab. Andrzej Betlej, prof. UJ.

Jak pisze kuratorka wystawy: "Badacze twórczości Rembrandta stosunkowo wcześnie zauważyli strój i uzbrojenie jeźdźca, niezwykłe i nieporównywalne z żadnymi innymi w jego twórczości. Nie da się ich wytłumaczyć tym, że malarz miał w pracowni liczne elementy orientalnych ubiorów i uzbrojenia, które często wykorzystywał w swoich kompozycjach. Zdzisław Żygulski jun. wykazał, że szczegóły ubioru, typ broni, sposób dosiadania konia i nawet rasa rumaka świadczą o tym, że jest to wizerunek oficera lekkiej kawalerii, i wysunął przypuszczenie, że Rembrandt sportretował konkretną osobę. Jak inaczej bowiem wytłumaczyć fakt, że malarz, nieznający polskich realiów, w tak spójny i realistyczny sposób odtworzył watowany i przeszywany żupan, spełniający funkcję „miękkiej zbroi”, skórzane buty, obcisłe czerwone spodnie, czapkę z futrzanym otokiem, zwaną kuczmą? Skąd wiedział, jak wyglądają nadziak – rodzaj młotka z kolcem, stanowiący jednocześnie znak oficerski, sajdak – łuk w łubiach, przytroczonych prawidłowo po lewej stronie, czy kołczan z pękiem strzał w zewnętrznej kieszeni po stronie prawej? Czy miał w swojej pracowni, wśród różnorodnych rekwizytów, szable? Jedna z nich, lepiej widoczna pod prawym kolanem, to koncerz, broń typowa dla husarii, ale używana też przez lekką kawalerię. Rękojeść drugiej szabli można dostrzec przy lewym boku konia. Niewielkie siodło, lamparcia skóra oraz rząd na konia, buńczuk z siwego włosia dopełniają całości, wyjątkowo jednorodnej tak pod względem formy, jak też funkcji i stylu. Wszystko to mogłoby wskazywać, że istotnie mamy do czynienia z „lisowczykiem”, gdyby nie fakt, że formacja ta, która wsławiła się nie tylko męstwem, lecz także gwałtami i grabieżami, została rozwiązana w 1635 roku, a obraz powstał około dwadzieścia lat później.


Jeździec polski jest dziełem niejednorodnym. Być może pozostał nieukończony, a późniejsze uzupełnienia zostały dodane już inną ręką w sposób nieodpowiadający pierwotnej intencji artysty. Pewne niedoskonałości, które mogą być też skutkiem przemycia obrazu czy też dodania wąskiego pasa płótna w dolnej partii, oraz niekonsekwencje, zwłaszcza w sposobie malowania konia, budziły wątpliwości co do autorstwa Rembrandta. Niemniej pozostałe partie kompozycji, zwłaszcza drobiazgowo odtworzone elementy stroju i wyposażenia jeźdźca, na których malarz skupił uwagę, ukazują mistrzostwo jego pędzla. Śmiało kładzione smugi czystego koloru, rozjaśnione bielą partie, na które z lewej strony pada światło – jak błyszczący metal rękojeści szabli czy nadziaka, strzały w kołczanie i lśniąca tkanina żupana na prawym rękawie – przemawiają zdecydowanie za jego autorstwem".

Wystawa czynna do połowy października.