Urzędnicy chcieli skrócić czas na dostawy towarów do sklepów i restauracji na Rynku z godziny 10.00 na 8.00. Przeciwko temu ostro zaprotestowali przedsiębiorcy i okoliczni mieszkańcy. W efekcie zostanie po staremu. Drugim pomysłem było ograniczenie maksymalnego tonażu aut, które mogą wjeżdżać na Rynek z 10 na 5 ton. Ostatecznie - krakowskim targiem - zdecydowano się na 7,5 tony. Jedynym poważnym obostrzeniem będzie większa kontrola ciężarówek, potrzebnych do przygotowywania dużych koncertów na Rynku.
"To ma na celu ochronę płyty Rynku Głównego i jezdni wokół, która teraz jest poddawana remontowi. Tych pojazdów do obsługi będzie mniej" - wyjaśnia w rozmowie z Radiem Kraków Tomasz Popiołek z Urzędu Miasta Krakowa.
Poważne restrykcje dotyczyć będą organizacji imprez na Rynku. Ciężarówki, które przywożą elementy sceny i ich wjazd będą musiały być zgłaszane na konkretne godziny, czyli na przykład od 9.00 do 12.00. Do tej pory zgłaszano tylko liczbę godzin. Dzięki temu łatwiej będzie sprawdzić, co na płytę Rynku wjechało i czy nie stoi tam za długo.
Nie będzie też wjazdu na okaziciela, a tylko na konkretny samochód. Poza tym za wjazd będzie trzeba zapłacić. Im cięższe auto, tym ta opłata będzie wyższa.
Mieszkańcy... są z tego "kompromisu" zadowoleni - choć woleliby, żeby to było jeszcze bardziej liberalne. Zwracają bowiem uwagę, że czasem potrzebują sobie kupić lodówkę czy meble. Tu pojawia się dodatkowy kłopot, bo trzeba załatwić dowóz w określonych godzinach. "To jest zupełnie normalna sytuacja, kompromis do zaakceptowania, czyli pogodzenia charakteru tego miejsca z... miejscem zamieszkania" - przekonuje mieszkaniec Medard Starzycki.
Nie wszyscy jednak podzielają to zdanie. Witold Liguziński, znany już z anteny Radia Kraków prawnik, który walczy o całkowite usunięcie samochodów z Rynku, uważa, że zarówno obecne, jak i przyszłe zasady są niezgodne z prawem. "Uchwała Rady Miasta w sprawie planu zagospodarowania przestrzennego jasno wskazuje: zakazuje się wyznaczania miejsc postojowych w obrębie Rynku Głównego. Uznawanie, że to tylko przepis przejściowy i do czasu zmiany te miejsca mogą istnieć, jest tylko wybiegiem i ekwilibrystyką pana prezydenta" - ucina Liguziński.
Zdaniem prawnika, samochody z dostawami mogłyby parkować na uliczkach dojazdowych i towary stamtąd mogłyby być dowożone w inny sposób. Jak miałoby to wyglądać w przypadku organizacji koncertu na płycie Rynku? Liguziński nie wyklucza odstępstw od reguły, jeśli to będzie niezbędne.
Urząd miasta przyznaje, że docelowo chce całkowitego zakazu wjazdu na Rynek, ale to ma się stać za kilka lub nawet kilkanaście lat, kiedy zostaną wypracowane odpowiednie rozwiązania zastępcze. Jakie? Na razie nie wiadomo. Nowe przepisy mają wejść w życie jeszcze w tym miesiącu.
(Maciej Skowronek/ko)