Po naszej interwencji MPO, zarządzające systemem w Krakowie, obiecało zażądać wyjaśnień od kierownictwa firmy. Robert Sulich, szef van Gansewinkel Polska również obiecał, że podobne sytuacje nie będą się zdarzały.
Film nakręcony tydzień temu przez naszego reportera (ul. Obozowa w Krakowie), na którym widać, że w śmieciarce lądowała najpierw zawartość niebieskiego pojemnika na śmieci zmieszane, a potem żółtego z surowcami wtórnymi:

Sytuacja na Ruczaju to jednak tylko część problemów związanych z nowymi zasadami śmieciowymi. Krakowianie skarżą się, że inne firmy działające w mieście również nie segregują. A wielu miejscach wciąż śmieci nie są odbierane na czas. Nie mówiąc już o zbyt małej liczbie pojemników.
Dlatego MPO rozpoczęło serie kontroli. Inspektorzy sprawdzą między innymi: czy firmy wykonują swoje obowiązki tak jak trzeba i gdzie koszy na śmieci jest za mało.
Przypomnijmy, że liczbę potrzebnych koszy właściciele i zarządcy budynków musieli wpisać w deklaracji śmieciowej. Chyba że zdecydowali się sami kupić pojemniki.
MPO przekonuje, że w wielu deklaracjach były błędy. W efekcie trzeba awaryjnie dostawiać kosze przy domach i na osiedlach. Po ponad miesiącu, wciąż nie udało się dotrzeć do wszystkich, którzy tego potrzebują.
Przypomnijmy: Segregacja śmieci w Krakowie to fikcja? FILM I ZDJĘCIA