O te drzewa i o zieleń w rejonie ulicy Rajskiej, Czarnowiejskiej i Dolnych Młynów mieszkańcy walczyli bardzo długo. Ich wnioski - jak podkreśla Elżbieta Koterba, wiceprezdyent Krakowa ds. Rozwoju Miasta Krakowa - zostały uwzględnione w planie: chodzi o 70% powierzchni biologicznie czynnej, czyli terenu wyznaczonego pod zieleń w ramach obecnego parkingu oraz zachowanie terenów zielonych przy zakładach tytoniowych. Niestety Jan Janczykowski, Wojewódzki Konserwator Zabytków wydał opinię negatywną i uznał, że w tym miejscu należy odbudować pierzeję ulicy i zlikwidować tę zieleń.
Z faktem, że zamiast zieleni miałaby pojawić się zabudowa, trudno jest się pogodzić mieszkańcom, którzy podkreślają, że interes inwestora nie powinien być przedkładany nad interes miasta. Ludzie korzystają z tego terenu właśnie dlatego, że jest tam zieleń. Na terenie starej tytoniarni z powodzeniem funkcjonują kawiarnie i kluby, a klienci spokój znajdują właśnie pod drzewami – mówi Tomasz Daros, przewodniczący Rady Dzielnicy I – w naszej dzielnicy ubywa drzew, czego przyczyną jest m.in. słynna ustawa. Należy walczyć o każde drzewo, które pozostało.
Jan Janczykowski, Wojewódzki Konserwator Zabytków, tłumaczy, że opinia konserwatorska wydawana jest pod kątem ochrony zabytków. W miejscu, w którym teraz rosną drzewa, od lat 80. XIX wieku stał budynek. On powinien tam wrócić. Jednak – mówi Janczykowski - jeśli do planu zostały złożone wnioski o pozostawienie tych drzew, zmieni się sformułowanie, że dopuszcza się pozostawienie drzew jako wariant. Wtedy decyzję podejmie autor planu, czyli planiści krakowskiego magistratu.
Na taką decyzję dyrektora Janczykowskiego czekają mieszkańcy, bo w przeciwnym wypadku w miejsce zieleni mogą pojawić się bloki mieszkalne, a tych, w odróżnieniu od zieleni, w Krakowie nie brakuje.
Grzegorz Krzywak /wm