"W Krakowie jest bardzo dużo turystów. Trzeba tylko wymyślić coś, co zachęciłoby ich do skorzystania z takiej oferty. Przejazdy tramwajem wodnym kierujemy też oczywiście do mieszkańców. Na pewno będzie więcej kursów. Tramwaj wodny będzie pływał do Tyńca przez cały tydzień, a nie tylko w weekendy" - wyjaśnia Krystian Kapusta, nowy operator krakowskiego tramwaju wodnego.
Po Wiśle będą pływać chrakterystyczne drewniane gondole, które pomieszczą 12 osób. 8 złotych ulgowy, 10 zł normalny - tyle będą kosztowały bilety na rejs z Kazimierza na Salwator. Za kurs Kazimierza do Tyńca zapłacimy 30 zł za bilet normalny i 25 złotych ulgowy. Mieszkańcy Krakowa od dawna podkreślają, że tramwaj wodny cieszyłby się większym zainteresowaniem, gdyby były tańsze bilety. "Tu musiałaby partycypować gmina miejska Kraków. Wszystkie tramwaje w Gdańsku, Gdyni są dofinansowane z miasta. To są niemałe dotacje rzędu miliona złotych" - podkreśla Krystian Kapusta.
Jak dodaje nowy operator tramwaju wodnego, wodne gondole nie mogą być konkurencją dla tradycyjnej komunikacji miejskiej i nie chodzi tylko o cenę za przejazd. "Przede wszystkim czas, który trzeba poświęcić na przepłynięcie odcinka z Kazimierza na Salwator to minimum 30 minut. Tramwajem tradycyjnym dojedziemy w 15 minut" - mówi Kapusta.
Nowy operator jest jednak optymistycznie nastawiony do zadania. "Życzyłbym sobie, żeby te 10-12 tysięcy pasażerów przepłynęło tramwajem wodnym. Skoro w poprzednich latach było tyle turystów, to w tym roku nie powinno być mniej. Sądzę, że uda mi się ożywić ten krakowski tramwaj wodny" - przekonuje Krystian Kapusta.
Miasto uruchomiło tramwaj wodny w 2009 roku. Wydano na to prawie 3 miliony złotych, niecałe dwa miliony Kraków dostał z Unii Europejskiej.
(Aleksandra Ratusznik/ew)
Obserwuj autorkę na Twitterze: