Cel jest jeden. Ograniczenie samochodów osobowych wjeżdżających codziennie do Krakowa - mówi wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig:

To jest tak naprawdę ukłon w kierunku mieszkańców województwa małopolskiego, którzy dzięki temu mogą przyjechać do Krakowa pociągiem i, co ważne, mogą się także poruszać komunikacją miejską. Dzięki temu nie będą musieli przyjeżdżać swoimi pojazdami. Z drugiej strony jest zysk miasta w postaci tego, że mamy mniej pojazdów wjeżdżających do Krakowa.

Za zmianą nie idzie żadna ukryta podwyżka cen – zapewnia Sebastian Kowal z Zarządu Transportu Publicznego. Jednocześnie część wpływów z biletów ma trafiać do miejskiej kasy:

Pasażerowie nie poniosą dodatkowych kosztów związanych z korzystaniem z komunikacji miejskiej. Będziemy mówić tylko o tych kwotach, które będą wpływać w ramach obowiązujących biletów do budżetu Gminy Miejskiej Kraków.

Dzisiaj odbędzie się dyskusja w tej sprawie. Ostateczne decyzje dopiero za dwa tygodnie, jednak radni są zgodni i pomysł popierają.

Sądzę, że przed tym nie ma ucieczki. To jest rzecz kluczowa, to jest rzecz dotycząca pewnego wyzwania cywilizacyjnego, by jeden bilet wystarczał na podróże pociągami, autobusami, tramwajami, by nie trzeba było gonić i szukać, czy to ten czy inny przewoźnik. Jeden bilet załatwi sprawę - mówi radny Prawa i Sprawiedliwości Michał Drewnicki.

Na razie nie znamy szczegółowych cen biletów. Te są ustalane przez Koleje Małopolskie. Najwcześniej na kolejowym bilecie w krakowskiej komunikacji miejskiej pojedziemy w sierpniu.

Od 1 sierpnia do oferty wchodzi miesięczny bilet metropolitalny, który umożliwi jazdę pociągami aglomeracyjnymi oraz miejskimi autobusami i tramwajami.