Decyzję o zaopatrzeniu krakowskich żłobków i przedszkoli w oczyszczacze radni miejscy podjęli dokładnie trzynaście miesięcy temu. Jak na razie takie urządzenia pojawiły się zaledwie w kilku placówkach i to w ramach testów. "Nie wyglada na to, żeby to się miało zmienić. Sezon smogowy się kończy. Nadal nie słyszymy kiedy oczyszczacze będą zakupione. Dlatego przypomnieliśmy prezydentowi o tych deklaracjach z prośbą o odpowiedź na pytanie, kiedy pierwsze oczyszczacze trafią do szkół" - mówi Łukasz Maślona ze stowarzyszenia Funkcja Miasto.
- Inne miasta, idąc śladem Krakowa, podjęły stosowne uchwały i dawno już zakupiły oczyszczacze. U ans wygrywa klasyczne, krakowskie "nie da się" - dodaje Maślona.
No właśnie. Dlaczego z lidera, staliśmy się maruderem? Z tym pytaniem udaliśmy się do Dariusza Nowaka z biura prasowego krakowskiego magistratu. "Lider musi być perfekcyjny. Lada moment będzie ekspertyza, która potwierdzi, lub nie, że to powietrze się poprawiło, że dzieciom jest lepiej. Wtedy ruszymy z zakupami na duża skalę. Mamy 6 milionów w budżecie na ten rok. Oczyszczacze trafią nie tylko do żłobków, ale także do przedszkoli. Pewnie na przyszły sezon grzewczy zdążymy" - mówi.
- Mogło być to trochę szybciej, ale na szczęście wszystko idzie w dobrą stronę. Czasami w wyścigu kolarskim jest tak, że ten, który jest na końcu, w pewnym momencie wysuwa się na czoło peletonu. Jesienią będą oczyszczacze w żłobkach, przedszkolach i szkołach podstawowych - uważa pomysłodawca umieszczenia oczyszczaczy w żłobkach i przedszkolach - radny miejski Łukasz Wantuch. "Najwyraźniej w Krakowie czas biegnie bardzo powoli. To słusznie, że miasto chce się upenić, że oczyszczacze spełniają swoją rolę, zanim zainwestuje miliony. Niezrozumiałe dla mnie jednak jest, dlaczego te testy trwają kilka miesięcy. Można je przeprowadzić w kilka smogowych dni" - podkreśla z kolei Anna Dworakowska z Krakowskiego Alarmu Smogowego.
Warto przytoczyć przy okazji tego tematu przykład Warszawy, która wyposażyła placówki edukcyjne w oczyszczacze wcześniej niż Kraków. O tym jaki model urządzenia należy kupić, decydowały władze danej placówki. W jednym przypadku - jak można przeczytać w stołecznych mediach - kupiono indyjskie oczyszczacze, które nie były zbyt dobre technicznie, a do tego producent zbankrutował, co może sprawiać problemy w przypadku reklamacji lub serwisowania.
Jednak aktywiści Warszawskiego Alarmu Smogowego podkreślają, że to tylko marginalny przypadek w świetle całej akcji warszawskiego ratusza, którą bardzo chwalą. Krakowscy urzędnicy na takie pochwały jeszcze poczekają.
(Grzegorz Krzywak/ko)