Gorącym zwolennikiem powstania grzebowiska jest krakowska radna Małgorzata Jantos, która jest jednak pełna obaw, czy przedwczesne zdradzenie miejsca powstania grzebowiska dla zwierząt nie spowoduje kolejnych protestów. 

"Mimo że grupa zwolenników powstania grzebowiska w Krakowie jest spora, to obawiamy się protestów. A w tak dużej aglomeracji jak Kraków taki cmentarz powinien być" - przekonuje radna Jantos. 

Pozytywnym sygnałem może być rozpoczęcie współpracy z Uniwersytetem Rolniczym. Grzebowisko mogłoby powstać na ziemiach należących do tej uczelni. Trzeba jednak przekonać do tego mieszkańców Olszanicy. "W takim momencie zawsze przypominam moją historię. Swojego psa pochowałam w Ropczycach niedaleko Tarnowa. To niewielkie grzebowisko. Obok niego znajduje się posesja. Zapytałam się właściciela tego domu, czy mieszkańcy miejscowości nie mają nic przeciwko. Ten człowiek nie zrozumiał, dlaczego w ogóle mieliby protestować" - mówi Małgorzata Jantos. 

Radna Jantos podkreśla, że przyczyną protestów przeciwko powstaniu cmentarza dla zwierząt jest zwyczajny brak komunikacji urzędnika z obywatelem. "Protestujemy, żeby zaistnieć. Bo możemy. Nie może być tak, że urzędnik napisze, że od września zaczynamy konsultacje. Musimy wyjść do tych ludzi. Pokazać wizualizacje. Ma być ogromny pas zieleni odgradzający grzebowisko" - dodaje Jantos. 

Zdaniem Małgorzaty Jantos sprawa grzebowiska to już nie tyle kwestia zapotrzebowania, ile kwestia zdroworozsądkowa. "Jeżeli cmentarz nie powstanie, wciąż będziemy chować nasze zwierzęta w lasach, ogródkach, łąkach. Wciąż nielegalnie". 

10 maja na krakowskich Błoniach były zbierane podpisy pod petycją dotyczącą grzebowiska. Podpisało się ponad 8000 osób, a jak dodaje Jantos, wciąż napływają głosy poparcia.

 

(Jacek Bańka/ew)

Obserwuj autora na Twitterze: