"Nie chcemy, żeby to wyglądało jak kolejna reklama, która ląduje za wycieraczką samochodu. Może na początku trochę przestraszy, ale będzie to tylko ulotka informacyjna" - mówi Radiu Kraków st. kpt. Łukasz Szewczyk z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie.

Drogi pożarowe zastawione źle zaparkowanymi samochodami to zmora strażaków. A krakowianie są doskonale świadomi zjawiska. "Bywa czasem ciasno, że większy pojazd nie przejedzie. Wozy strażackie powinny mieć śmigło i turbodoładowanie. Ale ludzie parkują tak, żeby było im wygodnie" - przyznają krakowianie.

Strażacy dodają, że w takich sytuacjach mają dwa wyjścia: albo własnymi siłami przestawiają źle zaparkowane auta, albo - jeśli odległość do miejsca zdarzenia jest niewielka - zostawiają wóz strażacki i biorą ciężki sprzęt "pod pachę". "Ostatnio do takiego zdarzenia doszło obok placu Nowego. Jechaliśmy na akcję na ul. Izaaka. Ktoś zostawił samochód na łuku placu. Osobówka by przejechała, ale wóz się zaklinował. Takie sytuacje zawsze opóźniają nasze działania. To sekundy, minuty. Ale pamiętajmy, że pożar rozwija się w momencie, w kilka minut ogień może zacząć trawić całe mieszkanie" - podkreśla mł. kpt. Tomasz Pasternak, zastępca dowódcy zmiany.

"Blokując dojazd strażakom, blokujemy też dostęp do ewakuacji ludzi z budynku. My jesteśmy świadomi, że chcemy podjechać blisko drzwi, bo: mamy ciężkie zakupy, mamy małe dzieci, pogoda jest zła. Prosimy jednak o zachowanie drożności drogi pożarowej, abyśmy w razie wypadku, nie przysporzyli większych problemów sobie, swoim bliskim, sąsiadom" - apelują krakowscy strażacy.

Czy akcja ulotkowa pomoże? 

Sonda: 556

 

 

(Katarzyna Maciejczyk/ew)