"Nie można wszystkich wrzucać do jednego worka, bo są tacy, którzy chcą aż za bardzo, ale są i tacy, którzy mają problem z zaangażowaniem. Z Radomiakiem reakcja nastąpiła dopiero po przerwie, więc musimy sprawić, aby drużyna grała na odpowiednim poziomie od początku" - nadmienił Gula

Krakowianie w poprzednich rundach Pucharu Polski wyeliminowali Stal Mielec i pierwszoligowy GKS Tychy. Szkoleniowiec ma świadomość, że najbliższy rywal, choć gra o klasę niżej, nie będzie łatwy.

"Przekonaliśmy się już w Tychach, że to nie są proste mecze. Mamy szacunek do rywala. Wiemy, że chce awansować do ekstraklasy i że zagramy przy pełnych trybunach na pięknym stadionie. Do Łodzi przyjadą też nasi kibice, aby nas wspierać. Dlatego wierzę, że w czwartek zobaczymy drużynę, która wyjdzie na boisko z jednym celem – wywalczyć awans" – zapewnił Gula.

Jak dodał, jego sztab starał się dokładnie rozpracować Widzew, a jego asystent oglądał w Łodzi niedzielny ligowy mecz z Zagłębiem Sosnowiec, wygrany 3:2.

Sytuacja kadrowa Wisły jest dobra, gdyż do dyspozycji trenera ma już być pomocnik Gieorgij Żukow, który opuścił kilka ostatnich spotkań.

W Łodzi nie będą mogli zagrać tylko kontuzjowani od dłuższego czasu Jakub Błaszczykowski i Alan Uryga. Obydwaj w tym roku nie wrócą już do pełnej sprawności.

"Kuba pracuje indywidualnie dwa razy dziennie. Jego podejście może być przykładem dla wszystkich zawodników. On jest wartością tego klubu. Nie chcę mu wyznaczać żadnej daty. Życzę mu z całego serca, abyśmy mogli zobaczyć go jeszcze na boisku, bo on robi wszystko, aby tak się stało" - podkreślił Gula.

Słowak dał do zrozumienia, że wstawi do bramki Pawła Kieszka. Po błędzie w meczu z Piastem Gliwice stracił on miejsce między słupkami na rzecz Mikołaja Biegańskiego, ale Gula zapewnił, że na treningach prezentuje bardzo dobrą formę.

Można się też spodziewać, że szansę otrzyma też kilku innych piłkarzy, którzy ostatnio rzadziej pojawiali się na boisku.

Czwartkowy mecz rozpocznie się o godz. 20.