Dlaczego w tak błahej sprawie zdecydowano się na mini-referendum tłumaczy w rozmowie z Radiem Kraków Izabela Zwoleń, asystent wójta Wierzchosławic. "Było to eksperymentalne wyjście do każdego mieszkańca gminy. Być może ławka wydaje się błahym tematem, być może to lekko abstrakcyjna ankieta. Ale chcieliśmy pokazać, że wójt liczy się z każdą złotówką w tej gminie" - mówi asystent wójta. 

Władzom gminy marzy się jednak solidna wiata przystankowa zamiast dopiero co postawionej ławki. Jeśli w zadłużonej po uszy gminie uda się zebrać 6 000 złotych - to taka inwestycja zostanie zrealizowana. Tym razem - już bez ankiety. 

 

(Marcin Golec/ew)