Prokurator Mariusz Kowal przez prawie 1,5 godziny odczytywał akt oskarżenia przeciwko 8 osobom. Śledczy przekonują, że nie doszłoby do zmowy przetargowej firm Strabag, Mota-Engil oraz Poldim, gdyby nie nielegalna pomoc urzędniczki Tarnowskiego Zarządu Dróg Danuty B. Szefowa komisji przetargowej w zamian za łapówkę m.in. zawyżyła kosztorys inwestorski o prawie 8 milionów złotych netto oraz przekazywała informacje konsorcjantom o firmach, które były zainteresowane przetargiem lub złożyły oferty.

Dzięki temu przedstawiciele firm biorących udział w zmowie, w 2010 roku docierali do potencjanych konkurentów i przekupowali ich, żeby zrezygnowali z udziału w przetargu. Ostatecznie łącznik budowała właściwie tylko firma Strabag. Pozostali konsorcjanci wystawiali faktury na prace, których nie wykonywali lub też nie robili tego w takim zakresie jaki wykazywali. W ten sposób dzielono się pieniędzmi ze zmowy przetargowej.

Z aktu oskarżenia wynika, że Danuta B. za pomoc w ogromnym przekręcie otrzymała od konsorcjantów ... 5 tysięcy złotych. Wcześniej od przedstawicieli firmy Strabag otrzymała także 25 tysięcy złotych za zapewnienie pomocy dla firmy przy tarnowskich inwestycjach, w szczególności całego dużego zadania połączenia autostrady z drogą wojewódzką numer 977. 5 tysięcy złotych miał jej także wręczyć szef Poldimu Wacław M. za uprzywilejowanie tej firmy.

Według prokuratury Danuta B. otrzymała także / od 2006 roku/ od projektantki Elżbiety G. 20 tysięcy złotych za zapewnianie jej zamówień od TZDM. Przy okazji śledztwa w sprawie zmowy przetargowej wyszło na jaw, że projektantka, a w przeszłości także szefowa TZDM, w latach 2007 - 2010 otrzymała kilkanaście tysięcy złotych za pomiary badań natężenia ruchu w mieście, które w rzeczywistości wykonywali pracownicy TZDM.

Elżbieta G. pomagała też wyprowadzać pieniądze ze spółki Strabag na łapówki dla Danuty B. poprzez wystawianie faktur na fikcyjne prace projektowe. Projektantka zawyżyła także kosztorys dla łącznika o ponad 2 miliony złotych 400 tysięcy złotych zawierając w nim nieprawdziwe opomiarowanie robót ziemnych i kostrukcji jezdnej.

Dyrektor, zlikwidowanego już Tarnowskiego Zarządu Dróg Miejskich, Zdzisław M. oraz jego zastępczyni Grażyna W. są oskarżeni o niedopełnienie obowiązków. Oboje nie przyznają się do winy. Zdaniem prokuratury byli odpowiedzialni za  przygotowanie przetargu oraz jego prawidłowe przeprowadzenie. Tymczasem według śledczych m.in. nie sprawdzili kosztorysu sfałszowanego przez Danutę B.  - nie miał on daty oraz wymaganych podpisów.

Na łatwie oskarżonych zasiedli także przedsiębiorcy Tadeusz D., Piotr M., Wacław M., Alojzy M.


Tarnów liczy na to, że rozpoczęty właśnie przed Sądem Okręgowy w Rzeszowie proces przyniesie miastu odszkodowanie za zmowę przetargową. Miasto odzyskało już co prawda prawie 32 miliony złotych od firm Strabag oraz Mota-Engil, ale liczy jeszcze na 7,5 miliona złotych.

Jak wyjaśnia w rozmowie z Radiem Kraków adwokat Grzegorz Eliasz, który reprezentuje tarnowski magistrat, miasto ma w procesie karnym status pokrzywdzonego i zarazem oskarżyciela posiłkowego. To oznacza, że pełnomocnik magistratu może wnioskować o to, żeby sąd orzekł od oskarżonych naprawienie szkody, którą poniosło miasto, czyli zapłatę odszkodowania.

Tymczasem adwokat jednego z oskarżonych Wacława M. prezesa Poldimu, mecenas Bogusław Filar kwestionuje wyliczenie szkody przez miasto. Magistrat zalicza do niej nie tylko ponad 25 milionów złotych, które przepłacił za drogę, ale również prawie 14 milionów złotych unijnej dotacji, którą miasto dobrowolnie zwróciło w obawie przed dużo poważniejszymi konsekwencjami zmowy przetargowej.

Filar przekonuje, że utraconą przez miasto dotację można obliczać do rzeczywistej kwoty inwestycji. "Jeżeli przyjmujemy, że rzeczywista kwota inwestycji to 14 milionów to nie można żądać zwrotu dotacji do 40 milionów, a nie 14". Jak jednak podkreśla w rozmowie z Radiem Kraków Filar, to podejście cywilno-prawne: " w sprawie karnej prokurator przyjmuje, że szkoda miasta to 25 milionów złotych i taką kwotę z całą pewnością miasto ma już wyrównaną odszkodowaniami, które były wypłacone w ramach procesu cywilnego" - podkreśla Filar.

Pełnomocnik magistratu Grzegorz Eliasz obstaje jednak przy swoim. "Gmina straciła ponad 39 milionów złotych". I wygląda na to, że miasto ma szansę uzyskać kolejne pieniądze. Jak przyznaje Radiu Kraków rzecznik Sądu Okręgowego w Rzeszowie, sędzia Tomasz Mucha, jeden z oskarżonych chce dobrowolnie poddać się karze i jego sprawa została wyłączona z rozpoczętego właśnie procesu. Chodzi o Jacka S. który w zamian za 4 miliony 400 tysięcy złotych miał się wycofać z przetargu na zmowę przetargową żeby mogło go wygrać konsorcjum firm Strabag, Mota-Engil oraz Poldim.

Jacek S. będzie mógł dobrowolnie poddać się karze jedynie wtedy gdy porozumie się z miastem w sprawie odszkodowania. Jak informuje we wniosku do sądu jego adwokat te ustalenia są bliskie finalizacji. Jednak nie wszyscy oskarżeni w sprawie zmowy przetargowej, którzy chcieli dobrowolnie poddać się karze przystają na warunki miasta, dlatego o ewentualnym odszkodowaniu będzie decydował sąd w procesie karnym. Niektórzy z oskarżonych w ogóle nie przyznają się do winy.

W maju 2016 roku skazano już 14 osób, które przyznały się do winy i chciały dobrowolnie poddać się karze więzienia w zawieszeniu. Wśród nich byli organizatorzy zmowy przetargowej.

 

Bartek Maziarz/bp