Sprawa poruszyła miłośników zwierząt w całym kraju. Właściciele stadniny Klimkówka otrzymują wyrazy współczucia, ale także cenne informacje, które być może pozwolą ustalić złodziei. M.in. znalazły się osoby, które widziały w nocy z piątku na sobotę dwa podejrzane samochody na przystanku w pobliżu pastwiska. Te same pojazdy były też widziane na jednaj z pobliskich stacji benzynowych. Policja weryfikuje wszystkie informacje, a także sprawdza nagrania z kamer. Bez dokumentów wartość koni jest niewielka i najprawdopodobniej zostały skradzione na rzeź. Andrzej Woda wciąż jednak ma nadzieję, że konie żyją. 

"Nie bały się niczego, chodziły po mieście, obsługiwały wesela, Święto Dzieci Gór i każdą inną okoliczność. Nawet kiedy podczas zimowej imprezy Trzej Królowie wjeżdżali do miasta, jechali właśnie tymi końmi" - wspomina Woda.

Jeden z hodowców stracił pięć klaczy rasy śląskiej, a drugi zimnokrwistą klacz ze źrebakiem. 

Jak się jednak okazuje to nie odosobniony przypadek kradzieży koni w regonie sądeckim. Do podobnego zdarzenia doszło także w Mochnaczce Wyżnej koły Krynicy.

Niewykluczone, że za obydwoma sprawami stoją ci sami sprawcy. Zdaniem poszkodowanych hodowców kradzieże są do siebie bardzo podobne i wszystko wskazuje na to, że dokładnie zaplanowane. Miejsca, gdzie pasły się konie, musiały być wcześniej obserwowane, a sama kradzież przebiegała szybko i sprawnie. Na początku lipca Piotr Tomasiak z Mochnaczki stracił cztery konie, a jego sąsiad krowę. Do kradzieży doszło także nocą, a w pobliżu jego pastwiska również widziano dwa podejrzane samochody. Od kradzieży minęło już półtora miesiąca, ale pan Piotr wciąż nie może pogodzić się ze stratą zwierząt. 

"To były konie, które miałem od urodzenia. Najstarsza klacz miała 16 lat, reszta była jej potomstwem. Chciałem, żeby ona już odpoczęła, naprawdę dużo ze mną przeszła" - mówi Tomasiak.

Zdaniem pana Piotra konie trafiły do nielegalnej ubojni, ale sprawa jeszcze w lipcu została umorzona przez policję z powodu braku dowodów. Po sobotniej kradzieży pan Piotr zgłosił się do hodowców z Kurowa. W związku z tym, że obie sprawy są do siebie bardzo podobne dziś stawił się w prokuraturze i złożył wniosek o ponowne wszczęcie śledztwa w jego sprawie. Przedstawił też nowe dowody w sprawie kradzieży, które udało mu się samemu zebrać. Dla dobra sprawy nie chce jednak o nich mówić.

Poszkodowani hodowcy koni apelują do wszystkich, którzy mogą mieć informacje na temat kradzieży o kontakt z sądecką policją. Hodowcy z Kurowa oferują nawet 10 tysięcy złotych nagrody za pomoc w ustaleniu sprawców.

 

(Bartosz Niemiec/łk)

 

 

Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy


Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.

Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]

Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku  oraz Twitterze.

Zastrzegamy sobie prawo publikacji wybranych opinii.