Rodzice uczniów szkoły podstawowej nr 7 są zbulwersowani tym, że miasto nie zorganizowało świateł przy tymczasowym przejściu albo osoby, która przeprowadzałaby dzieci przez pasy. Samo tymczasowe przejście w tym przypadku nie wystarczy, bo ulica jest ruchliwa. Do tego dochodzi ciężki sprzęt, który pracuje tuż przy pasach i hałas związany z remontem. Dzieci, które do tej pory korzystały z przebudowywanej kładki, nie przywykły do tak trudnych warunków.

O bezpieczeństwo uczniów obawia sie też dyrektor szkoły, dlatego zwrócił się do Miejskiego Zarządu Dróg i wydzialu edukacji o zabezpieczenie przejścia. Odpowiedź otrzymał dopiero w środę, choć remont trwa już od tygodnia. Usłyszał, że powinien wyznaczyć któregoś z pracowników do przeprowadzania dzieci przez pasy.

Taka osoba musi mieć jednak szkolenie, dlatego zanim tzw. przeprowadzacz pojawi się przy przejściu, minie jeszcze kilka dni. Tymczasem dyrektor sam codziennie od 6.30 stoi przy pasach i pilnuje, by uczniowie cali i zdrowi dotarli do szkoły.

 

 

 

(Joanna Porębska/ko)