Odnaleziono ponad 80 spraw, w których występuje i sędzia-mąż i żona-prokurator albo sędzia i jako adwokat jego szwagier. To sytuacja, kiedy z mocy samego prawa sędzia podlega wyłączeniu. Powinien to zrobić zanim proces się rozpocznie, ale tak się nie działo. Sędzia wydawał wyroki i postanowienia. W efekcie 83 sprawy już się uprawomocniły.

- W większości już skierowano do sądów odwoławczych - okręgowego i apelacyjnego - wnioski o wznowienie tych postępowań. Wznowienie oznacza, że mamy do czynienia z prawomocnym orzeczeniem kończącym w danej sprawie. Nie ma zwyczajnych środków odwoławczych od tych orzeczeń. Konsekwencje są przykre dla stron. Prowadzi to do uchylenia postępowania. Najpierw składa się wniosek o wznowienie, potem jest wyznaczona rozprawa, w czasie której bada się, czy są podstawy do wznowienia. Zapada orzeczenie, w ramach którego dochodzi do wznowienia postępowania, uchylenia orzeczenia prawomocnego i skierowania sprawy do tegoż sądu, celem ponownego jej rozpoznania. Taki jest standard, chociaż mogą się zdarzyć orzeczenia odmienne - mówi sędzia Beata Górszczyk, rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie.

Ciągle pozostaje niejasne jak doszło do takiej sytuacji. Przepis o wyłączeniu sędziego w tego typu przypadkach to abecadło sędziowskie. Teoretycznie sędzia-mąż i żona-prokurator mogli nie spotkać się na sali rozpraw. W praktyce jest to jednak mało prawdopodobne. Co się więc stało?

- W tym postępowaniu lustracyjnym jest również taka wskazówka, że z punktu widzenia lustratorów to postępowanie sędziego było oczywiście rażąco niezgodne z przepisem. Jest sugestia w kierunku podjęcia działań związanych z postępowaniem dyscyplinarnym lub wyjaśniającym. W styczniu odbyło się kolegium sądu okręgowego, między innymi ws. tych zdarzeń w Wadowicach. 14 stycznia pan sędzia został przeniesiony do innego wydziału. Mamy też wystąpienie z 24 stycznia do zastępcy rzecznika dyscyplinarnego. Wydaje mi się, że kwestia przyczyn to kwestia postępowania prowadzonego przez rzecznika dyscyplinarnego - wyjaśnia sędzia Górszczyk.

Z wiceprezesem wadowickiego sądu nie udało się skontaktować reporterowi Radia Kraków. Nie orzeka on już w sprawach karnych, ale cywilnych. Nieoficjalnie reporter Radia Kraków dowiedział się jednak, że postępowanie dyscyplinarne wobec niego zostało już wszczęte. Sędziemu grożą surowe konsekwencje - nawet do kary wydalenia z zawodu włącznie. O tym jednak zdecyduje już sąd dyscyplinarny, o ile oczywiście trafi do niego odpowiedni wniosek rzecznika.  

 

 

 

 

(Marcin Friedrich/ko)