Urząd Miasta nabrał wody w usta. Burmistrz Cecylia Ślusarczyk nie zgodziła się na rozmowę z Radiem Kraków. Jej zastępca w sprawie straży miejskiej też nie ma nic do powiedzenia. Mówi, że być może wypowie się wkrótce. Tymczasem decyzja o rozwiązaniu straży ma zapaść już w piątek na sesji gminy.

Uzasadnienie tej ważnej uchwały też jest dość lakoniczne. W jednym zdaniu czytamy, że straż trzeba zlikwidować ze względu na "formę organizacyjno-prawną oraz aspekty ekonomiczne i społeczne". Pomysł likwidacji straży miejskiej w Brzeszczach negatywnie zaopiniował komendant wojewódzki policji.

Mieszkańcy Brzeszcz w Małopolsce Zachodniej również bronią straży miejskiej. Powstała już grupa referendalna, która chce, by to sami mieszkańcy ocenili, czy chcą strażników na ulicach.

"Mieszkańcy mają prawo decydować o swoim bezpieczeństwie, a Straż Miejska dba właśnie o nasze bezpieczeństwo" - mówi Radosław Szot, inicjator referednum.

"To  już druga próba likwidacji, wtedy też nie było żadnych konsultacji z mieszkańcami. Gmina chce oszczędzać na bezpieczeństwie, a stać ją na podwyżki dla burmistrza, dla zastępcy, na samochód służbowy" - dodaje Radosław Szot.

Straż miejska w Brzeszczach działa od 1997 roku. Służba niedawno przeszła reorganizację. Budżet jednostki zmniejszono o 30 procent. Z pracy odeszło czterech strażników. Teraz straż miejska w Brzeszczach zatrudnia 12 osób. Rocznie strażnicy interweniują około 2,5 tysiąca razy. Od roku nie pełnią oni już służby całodobowo. Roczne utrzymanie straży w tym roku miało kosztować 825 tysięcy złotych.

 

 

 

(Marek Mędela/ko)