21-letni kierowca fiata na widok uprzywilejowanego samochodu zjechał do prawego krawężnika i zatrzymał się. Gdy pojazd go minął, włączył się do ruchu i wtedy uderzyła w niego limuzyna wioząca ówczesną premier Beatę Szydło - oceniają biegli, którzy badają wypadki drogowe.
Limuzyna miała jechać mniej więcej 55 km/h. Jej kierowca po tym, jak zaczął hamowanie, trafił na studzienkę w jezdni, co utrudniło manewr. Funkcjonariusz, po uderzeniu w fiata, wjechał w drzewo z prędkością 30 km/h - wynika z ekspertyzy, która trafiła do Prokuratury Okręgowej w Krakowie. 

Podejrzani, jego obrońca i pokrzywdzeni mają jeszcze tydzień na składanie uwag do tej opinii. Śledztwo w sprawie wypadku ma się zakończyć 10 lutego, ale niewykluczone, że zostanie przedłużone do końca marca. Przypomnijmy, do wypadku doszło 10 lutego ubiegłego roku w Oświęcimiu. Ranna została Beata Szydło i jeden z funkcjonariuszy BOR.

Kierowca seicento usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku. 21-letni Sebastian K. nie przyznaje się do winy.
 

 

(Dominika Panek/ew)