Jak mówi jednak Tomasz Żak, burmistrz Andrychowa, decyzja została wydana zgodnie z prawem, terminami czy kodeksem postępowania administracyjnego. Proceduralnie było więc wszystko zgodnie z przepisami i zrobione bez pośpiechu. "Tą tematyką zajmujemy się już od czterech lat" - podkreśla burmistrz.

„Trudno oprzeć się wrażeniu, iż postawa burmistrza w przeddzień II tury wyborów to polityczny samobój. Dbanie o partykularne interesy bogatego inwestora zamiast o interes publiczny – ochronę przyrody, praworządność, uczciwość społeczną – to pokazanie się z najgorszej strony, zarówno politycznej jak i etycznej. Czy mieszkańcy chcą być tak reprezentowani – szczerzę w to wątpię” – pisze w oświadczeniu Radosław Ślusarczyk, prezes Stowarzyszenia na Rzecz Wszystkich Istot.

Właściciel Czarnego Gronia, jeden z najbogatszych Polaków, stację narciarską rozbudował kilka lat temu. Postawił kolej krzesełkową, instalację do naśnieżania i lampy. Nie miał do tego wszystkich pozwoleń. Od lat przed sądami stara się zalegalizować inwestycję. Sprawy jednak ciągną się miesiącami i nadal nie ma ostatecznego finału.

Jak się dowiedziało Radio Kraków, od wydanej właśnie decyzji, która jest potrzebna do legalizacji ośrodka, ekolodzy mogą się odwołać.

 

(Marek Mędela/ko)