Do tajemniczych zatrzymań tramwajów na rondzie Mogilskim dochodziło w przypadku pojazdów, które skręcały z alei Powstania Warszawskiego w kierunku Nowej Huty. Przez to zatrzymany był ruch na całym skrzyżowaniu. Z pomocą przychodzili jednak pasażerowie. Wiadomo już, co spowodowało tajemniczą serię zatrzymań.
"Problem polegał na sieci trakcyjnej, a dokładnie na miejscu, gdzie nie ma prądu. To powodowało, że tramwaj nie mógł ruszyć. Raz nawet pchali go pasażerowie" - mówił Sebastia Kudela z Platformy Komunikacyjnej Krakowa.
Na rondzie Mogilskim wprowadzono już specjalne oznaczenie w tym miejscu, ktore ma ostrzegać motorniczych przed pułapką. Natomiast Piotr Hamarnik z krakowskiego ZIKITu tłumaczy, co dokładnie powodowało zatrzymania. "To tzw. przerywacz, czyli izolator między jedną a drugą częścią sieci trakcyjnej. Poinformowaliśmy wszystkich motorniczych o tym miejscu. Sprawdzimy, jak to naprawić, by takich historii nie było więcej" - tłumaczy Piotr Hamarnik.
A po co jest taki przerywacz? "Przerywacz umożliwia podzielenie sieci trakcyjnej Krakowa na pewnego rodzaju sekcje. Związane jest to z bezpieczeństwem i funkcjonalnością. Wyobraźmy sobie, że w którymś miejscu Krakowa dochodzi do awarii prądu. Gdyby nie przerywacze, z powodu jednej awarii prądu, tramwaje nie jeździłyby w całym mieście" - powiedział Marek Gancarczyk z krakowskiego MPK.
Problem z przerywaczem na rondzie Mogilskim ma zostać ostatecznie rozwiązany w ciągu kilku najbliższych dni.
(Bartłomiej Grzankowski/ew)
Obserwuj autora na Twitterze: