Prace na odcinku między ulicą Bulwarową a Kombinatem były pierwszym etapem remontu torowiska na alei Solidarności. Obejmowały między innymi wymianę szyn razem z drewnianymi podkładami. Wygląda jednak na to, że remont za 2,5 miliona złotych przeprowadzono niedokładnie i byle jak.

Pasażerowie komunikacji miejskiej zwracają uwagę, że zamontowane tam nowe, drewniane podkłady pękają pod naciskiem tramwajów i drgań, które wywołują pojazdy. "Sytuacja jest szokująca. Aleja Solidarności przez długi czas wręcz krzyczała o remont. Gdy go wykonano, po kilku miesiącach okazało się, że stan podkładów znów jest fatalny" - komentuje w rozmowie z Radiem Kraków Jacek Mosakowski z Platformy Komunikacyjnej Krakowa. 

Sytuacją zaniepokojony jest też nowohucki radny Stanisław Moryc. Jak mówi - ta trasa jest szczególnie oblegana, bo jeździ nią między innymi wielu pracowników kombinatu. "To błąd w sztuce. Wykonawca musi ponieść konsekwencje. To zbyt ważna trasa i nie możemy sobie pozwolić na to, by torowisko znów było zamknięte" - ocenia radny. 

Sygnały o tym, że z torowiskiem dzieje się coś niedobrego zaskoczyły Zarząd Dróg Miasta Krakowa. Urzędnicy czekają teraz na raport, który ma wyjaśnić dlaczego po zaledwie kilku miesiącach ten odcinek trzeba znów naprawić. "Trwa ustalanie, co jest przyczyną takiego stanu technicznego podkładku. Usterkę zgłosiliśmy wykonawcy. Na szczęście prace objęto umową gwarancyjną" - wyjaśnia Magdalena Wasiak z Zarządu Dróg Miasta Krakowa. Dodała, że remont pozostałej części alei Solidarności, czyli odcinka między placem Centralnym a Bulwarową planowany jest jeszcze na ten rok. Wcześniej jednak remontu doczeka się równoległe torowisko na ulicy Ptaszyckiego, gdzie w tym momencie trwamaje zwalniają do 10 kilometrów na godzinę. Ta trasa po remoncie ma być objazdem dla tramwajów w czasie prac na alei Solidarności. 

 

 

(Joanna Orszulak/ko)