W raporcie, który został przygotowany w ramach ponownej oceny oddziaływania inwestycji na środowisko, jest informacja, że występują na tym terenie różne chronione gatunki. Jednak nie stwierdzono obecności chomika europejskiego. Zdaniem Ady Słodkowskiej, rzecznik prasowej Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie, może to wynikać z faktu, że raport był opracowywany w innym terminie niż swój rekonesans robili ekolodzy. „To może się dynamicznie zmieniać. Gatunek jest dość ruchliwy. Wcześniej mieliśmy informację, że nie było tam nor chomika, teraz są. Mamy jednak ogólną wiedzę, że na Miechowszczyźnie są ślady bytowania chomika” - tłumaczy Ada Słodkowska.

Siedlisko chomika jest, ale nie w pasie drogi – odpowiada Iwona Mikrut z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. „Nie stwierdzono żadnych osobników. Znaleziono dwie nory, ale już opuszczone” - mówi Iwona Mikrut.

Ekolodzy stawiają jednak sprawę jasno. „To zamiatanie sprawy pod dywan. Służby takie jak RDOŚ wiedzą o tym, że ten chomik tam występuje” - komentuje Radosław Ślusarczyk z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot. Jego zdaniem droga bardzo negatywnie wpłynie na populację chomika i to w trzech aspektach. Ekolodzy obawiają się, że nie dość, że nory zostaną zniszczone w trakcie budowy, to jeszcze nowa droga będzie zaporą, która podzieli populację. A gdy na jezdni pojawią się samochody, chomiki będą ginąć pod ich kołami. „Liczymy, że droga będzie przeprojektowana. W obecnym kształcie nie ma żadnych zabezpieczeń, by chomik nie wszedł na drogę. Nie ma żadnych przejść dla tego gryzonia. Liczymy też na porządną inwentaryzację pasa drogowego oraz na to, że populacja chomika zostanie przeniesiona na czas budowy” - dodaje Ślusarczyk.

Ada Słodkowska z RDOŚ przyznaje, że inwestor lub wykonawca może wystąpić o tak zwaną derogację. To decyzja, która w wyjątkowych przypadkach umożliwia przenoszenie lub płoszenie zwierząt, a także niszczenie ich siedlisk. „Ta budowa to inwestycja celu publicznego. Inwestor, wskazując najkorzystniejszy środowiskowo wariant, może uzyskać zgodę na tzw. derogację, czyli odstępstwa od zakazów, które obowiązują w zakresie gatunków chronionych, nie tylko chomika, także innych zwierząt. Te działania oczywiście muszą być tak poprowadzone, by nie wpłynęło to na całą populację gatunków chronionych” - tłumaczy Ada Słodkowska.

Tymczasem ekolodzy oceniają, że niektóre siedliska chomika już zostały zniszczone. "Byliśmy w terenie. Nałożyliśmy obecnie prowadzone prace na mapę z zaznaczonymi miejscami, gdzie wcześniej występowąły nory. Nakładając te dwie mapy widzimy, gdzie chomik występował i gdzie roboty zniszczyły populację tych gryzoni" - mówi Ślusarczyk.

Przedstawicielka GDDKIA Iwona Mikrut informuje, że od kilku dni na miejscu pracują eksperci, którzy sprawdzają, czy koparki nie jeżdżą po norach. Taki nadzór ma być prowadzony przez cały czas trwania prac. „To będzie robiła specjalistyczna, niezależna firma. Jeżeli okaże się, że pojawią się chomiki, wygrodzimy teren i zwrócimy się z prośbą o przeniesienie zwierząt w inne miejsce. Proszę się nie obawiać, chomiki nie będą tu zabijane” - uspokaja Iwona Mikrut.

Takie deklaracje są dla ekologów niewystarczające. Ich zdaniem droga powinna zostać przeprojektowana, a prace do tego czasu wstrzymane. Rozważają skierowanie sprawy na ścieżkę sadową.

 

 

(Teresa Gut/ew)


Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy


Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.

Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]

Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku  oraz Twitterze.

Zastrzegamy sobie prawo publikacji wybranych opinii.