Mieszkańcy żądają zmian w planie zagospodarowania przestrzennego, tak by nie pozwalał on na realizację takich inwestycji. Uważają, że będą one miały negatywny wpływ na środowisko. - "Chcielibyśmy mieć świeże powietrze, tu są płuca Rudawy, tu jest otulina Parku Krajobrazowgo Dolinki Krakowskie, tu biegnie szlak warowni jurajskich, są też zabytki. Nie chcemy by składowane były tu odpady niebezpieczne, boimy się też, że przybędzie tu ciężkich aut i hałas będzie większy" - argumentują mieszkańcy Rudawy.

Zarówno Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (PSZOK), jak i stacja demontażu pojazdów mają powstać na terenie prywatnej firmy. PSZOK na zasadzie partnerstwa publiczno-prywatnego. Urzędnicy twierdzą, że inwestycje nie będą szkodliwe dla mieszkańców i środowiska, a jako dowód wskazują na uzyskane pozytywne opinie. - "To są szalenie precyzyjnie przepisy, inwestor który prowadzi takie inwestycje jest poddawany kontrolom. Mamy opinie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, Powiatowego Inspektora Ochrony Środowiska" - mówi w rozmowie z Radiem Kraków Anetta Kucharska z Urzędu Gminy w Zabierzowie. Urzędnicy tłumaczą, że gmina musi uruchomić Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych, bo w świetle nowych przepisów ma taki obowiązek. W związku z protestami urzędnicy obiecali jednak, że spróbują znaleźć inne miejsce, choć zastrzegają, że zdobywanie opinii niezbędnych dla takiej inwestycji może potrwać lata. Jednocześnie urzędnicy zapewnili reporterkę Radia Kraków, że sporny punkt w planie zagospodarowania przestrzennego, który mówi o składowaniu odpadów niebezpiecznych, zostanie usunięty. Nowy ma być uściślony, tak by nie budziło wątpliwości co na terenie PSZOK może być składowane. "Ten zapis ma zostać usunięty z planu. Być może planiści zaproponują taki zapis, by wyszczególnić jakie odpady niebezpieczne, w strumieniu odpadów komunalnych, będą mogły się tam znaleźć, np. pralki i lodówki".
 
Jeśli nawet gmina dojdzie do porozumienia z mieszkańcami w sprawie PSZOK, nadal emocje będzie budziła planowana stacja demontażu pojazdów. Krzysztof Janecki, właściciel firmy podkreśla jednak, że taką działalność już przed laty prowadził w tym samym miejscu, a teraz chce do niej wrócić i dostosować do nowych wymogów. Zapewnia też, że nie będzie ona uciążliwa dla mieszkańców, bo demontaż aut będzie odbywał się w pomieszczeniu zamkniętym. Podkreśla również, że najbliższa zabudowa znajduje się 200 metrów od jego firmy.

W najbliższym czasie ma się odbyć kolejne spotkanie urzędników z mieszkańcami, podczas którego dyskutowana będzie sprawa planu zagospodarowania przestrzennego i lokalizacji Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów. 

 

A. Ratusznik