Kukiz na swoim profilu napisał też, że nie po drodze mu z tymi, którzy chcą strzelać do górników. W ten sposób odniósł się do ewentualnej współpracy z Januszem Korwin Mikkem w wyborach parlamentarnych. "Wierzę w strukturę bez struktur. Nie idę po urząd, ale po Polskę dla obywateli. Żeby najaktywniejsi Polacy wrócili do kraju z Anglii i Irlandii. A nieroby, partycypanci systemu i klasa próżniacza będzie musiała szukać pracy gdzie indziej" - wyjaśniał Kukiz na antenie Radia Kraków.

Ostatnie sondaże prezydenckie dają Kukizowi trzecie miejsce po Bronisławie Komorowskim i Andrzeju Dudzie - poparcie dla tego kandydata sięga nawet 8%.


Zapis rozmowy Jacka Bańki z Pawłem Kukizem, antysystemowym kandydatem na prezydenta RP

 

Jacek Bańka: Ma pan bardzo dobre wyniki w sondażach. Z kim pan zamierza w parlamencie zmieniać ten system?

Paweł Kukiz: Wynik jest bardzo dobry. W przeciwieństwie do konkurentów establischmentowych rozpoczynaliśmy kampanię od 2500 zł - bo taka jest moja dieta radnego. 4-krotnie lepszy wynik ma np. Andrzej Duda. W ten sposób możemy powiedzieć, że zaoszczędziliśmy narodowi polskiemu jakieś kilkanaście milionów złotych, które potem będą zabierane z naszych kieszeni. 

 

Ale ten system chce pan zmieniać. Trzeba będzie to z kimś robić. Z kim? Z PiS?

Albo z górnikami i rolnikami.

 

To znaczy?

Górnicy otoczyli Sejm 3 lata temu po to, żeby ani PiS, ani PO nie mogły z niego wyjść, dopóki nie załatwią jakiejś sprawy. 

 

Głośno się mówi, że będzie pan tworzył wspólne listy z Januszem Korwin-Mikkem. 

Mówi się głośno.

 

I mówi pan o poparciu związkowców? Przecież Janusz Korwin-Mikke do związkowców chciał strzelać.

Nie mówię o poparciu związkowców, ale o poparciu górników. Nie wszyscy górnicy są związkowcami. Mówię o pewnej grupie, która jeszcze nie została rozwalona tak jak wszystko w naszym kraju. Proszę spojrzeć na to, co się dzieje w tej chwili w Świdniku i Mielcu. 

 

Mówi pan, że w koalicji z panem może być Korwin-Mikke, mogą być narodowcy, może być lewica... Jakoś nie widzę pana w tej układance. 

To pan zobaczy. W takiej układance, która doprowadzi do zmiany ustroju w Polsce. W takiej, która przywróci państwo obywatelom. Nie mam pojęcia, jak będzie wyglądała ta układanka. Proszę sobie wyobrazić taką sytuację: stoimy na ulicy, nie znamy się i naprzeciwko nas stoi bandyta. Czy pan zastanawia się, czy ja jestem ładny, brzydki, gejem, czy nie jestem gejem? Nie. Pan chce pokonać bandytę. Gdy pan to zrobi, to dopiero wówczas idzie pan ze mną na piwo lub nie. 

 

Mówi pan o okręgach jednomandatowych. ale wybory do Senatu pokazały...

Wybory do Senatu to była pułapka. To była ściema Platformy. Wprowadzenie tam jednomandatówek miało na celu skompromitowanie okręgów jednomandatowych. Jednomandatowe sprawdzają się tylko w przypadku małych okręgów wyborczych. Gdy ma pan jednego senatora, który przypada na 370 tys. obywateli, to media  - 80% nie w rękach polskich - są w stanie tak zmanipulować wizerunkiem tego senatora, że z bandyty zrobią anioła. 

 

Eksperci związani z wyborami mówią, że jeśli wprowadzimy jednomandatowe okręgi, to zabetonujemy ten duet PO-PiS. 

To są eksperci, którzy tytuły profesorskie otrzymali od tego systemu. Rzeczą naturalną będzie to, że taki ekspert chwali ten system. Proszę zauważyć, że Stany Zjednoczone, gdy zmieniają ustrój  "wyzwalanego" przez siebie kraju, np. Iraku i Afganistanu, zostawiają tam ordynację proporcjonalną. Czyli system wodzowski. A dlaczego? Bo przez jednego wodza są w stanie kontrolować cały naród. Taka ordynacja jest w Polsce. Cała otoczka tego wodza to partycypanci w wykorzystywaniu obywateli. Te wszystkie tytuły profesorskie połączone są z układem i klanem politycznym. 

 

Chce pan radykalnie zmienić system, ale z kimś będzie pan musiał to zrobić. W Małopolsce są 4 okręgi wyborcze. Jak te listy powstaną?

Dialektyka, proszę pana. Struktura bez struktur. Mam swój plan. Nie będę tego w tej chwili zdradzał. Nie idę po urząd, ale po Polskę dla obywateli. Ci, którzy obecnie partycypują w tym systemie zastąpią tych, którzy są w Irlandii i Anglii. To nasi najaktywniejsi obywatele, którzy powinni wrócić do Polski. Chcę im stworzyć taki system, jaki obowiązuje w Wielkiej Brytanii. Taki, który umożliwi im godną pracę i realizację talentów pracowitym ludziom. Natomiast partycypanci systemu, nieroby, i  - jak sam premier Tusk to określił - klasa próżniacza będą musieli szukać pracy gdzie indziej.

 

Ktoś będzie musiał trafić na te listy. Są jakieś nazwiska z Małopolski?

W tej chwili jest kampania prezydencka, a nie wybory parlamentarne. 

 

Jest pan określany jako kandydat antysystemowy. A Korwin-Mikke, Grzegorz Braun to też kandydaci antysystemowi?

Oczywiście. Łącznie z Kowalskim, z Tanajno, Wilkiem. To wszystko kandydaci antysystemowi. Sugerowanie współpracy jest błędne. Ale jestem szczęśliwy, gdy kandydaci antysystemowi zabierają jeden procent partyjniakom. Idziemy przeciwko temu bandycie. A później nasze drogi mogą się rozdzielić. 

 

Na razie to pan odbiera poparcie. 

Ale każdy procent jest ważny, to kropla, która drąży skałę. I nie należy tego lekceważyć. 

 

A jak pan ocenia debatę prezydencką?

W ogóle jej nie doceniam. To ściema i oszustwo. 

 

Ale rozmawiamy przecież. O euro, obronności, o okręgach jednomandatowych.

O okręgach jednomandatowych jest sens rozmawiać, bo one zmienią ustrój państwa. O euro  i innych sprawach nie ma sensu rozmawiać w państwie, które istnieje tylko teoretycznie. Minister Spraw Wewnętrznych, nie mając pojęcia o tym, że jest nagrywany, w jednym zdaniu dał analizę państwa, którym zarządza. Jestem przerażony tym, że to zdanie nie dotarło do Polaków. 

 

Tym zdaniem przecież wszyscy się posługujemy.

Pan to lekceważy.

 

Nie lekceważę. To zdanie pada ze sporą częstotliwością.

Tak, ale to nie było zdanie wypowiedziane przez panią Halinkę w sklepie spożywczym, tylko przez Ministra Spraw Wewnętrznych RP. Czy pan sobie wyobraża, by w Niemczech minister po wypowiedzeniu takiego zdania miał komfort "niczegoniestaniasię"?

 

Ale nie ma już tego ministra.

Jak to nie ma? Jest cały czas. Przecież chodzi po ulicy. 

 

To co trzeba z nim zrobić?

Jest ten minister, jest minister Graś - tyle że w Brukseli. Jest premier Tusk - tyle że w Brukseli. Oni wszyscy są - ci, którzy doprowadzili do tego, że Polska istnieje tylko teoretycznie. Jest Nowak. Jest Hofman, który przed chwileczką został wyrzucony z partii za malwersacje finansowe. Jak go teraz tytułują media? Jako "bezpartyjnego eksperta ds. polityki". Ludzie! Apeluję do mediów o odrobinę godności!

 

A sprawa obronności w stosunku do Rosji?

Obronności czego? 33 tysiące żołnierzy w państwie, które istnieje tylko teoretycznie. 

 

Ale nie można wszystkiego negować.

A czy ja neguję wszystko? Mówię:"Polska istnieje tylko teoretycznie..." i dodaję: "... ale jeszcze nie zginęła". Mówię wszystkim wyraźnie: trzeba zmienić ustrój państwa.

 

Przychodzą do pana ludzie i mówią: "Jeździłem do Jarocina, słuchałem Ayi, głosuję na pana". Takich jest więcej?

 

Polska, o którą walczę, to jest Polska ludzi młodych. To podstawowa sprawa. Przerażające jest, że największym hamulcem zmian jest moje pokolenie, które uważa, że kiedyś był ocet a dziś są pomarańcze. A ja mówię, że najważniejsze, że ten ocet jaki był, taki był, ale był nasz. A za te pomarańcze będą płacić nasze dzieci i wnuki w cenie kilograma złota za litr soku. I ja do tego nie dopuszczę. Chciałbym, żeby dzieci i wnuki zapaliły na moim grobie świeczkę, a nie przeszły obok i określiły mnie mianem targowiczanina i zdrajcy. 

 

(Jacek Bańka/ew)