"W Nowej Hucie od zawsze zwyciężała idea sąsiedztwa i wspólnej przestrzeni dostępnej dla wszystkich mieszkańców" - podkreśla socjolog, dr Jacek Gądecki z Wydziału Humanistycznego Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, który zajmuje się m.in. tematem grodzonych osiedli.
Podobnego zdania są nowohucianie. "Nowa Huta w założeniu miała być miastem otwartym, miastem otwartych podwórek, które miały mieszkańców łączyć, a nie dzielić" - twierdzi Maciej Twaróg z Inicjatywy Magistrat Nowohucki. "Deweloper skrzywił filozofię, ogrodził szlabanami, ale też nie dał nowym mieszkańcom dawnego Domu Młodego Robotnika innej alternatywy wjazdu na dziedziniec jak przez nasze podwórka. Zaczęło się piekło, którego nikt nie przewidział" - dodaje.
W czasie budowy firma zapewniała, że płot został postawiony tylko na czas robót, tymczasem w ostatnim czasie dostawione zostały nowe elementy ogrodzenia. Mieszkańcy twierdzą, że przegrodził popularny skrót, którym przemieszali się od lat, wskazują też na zbyt małą liczbę miejsc parkingowych w nowej inwestycji. Na 221 mieszkań za szlabanem przypada tylko 87 miejsc postojowych.
"To tak jakby ci mieszkańcy byli lepsi od innych. Dzielimy ten teren na prywatny i publiczny. Jeżeli tak to mamy rozumieć, to dlaczego ci mieszkańcy wychodzą ze swoimi pieskami na nasze teren publiczny - a nie na swój teren prywatny?" - irytuje się jeden z mieszkańców os. Stalowego.
Nowohucian kłuje również w oczy odgrodzony od reszty osiedla plac zabaw dla dzieci.
"Osobiście nie wyobrażam sobie, że mam powiedzieć moim dzieciom - przykro mi, nie możecie się tu bawić. Nie wyobrażam sobie, że do czegoś takiego doszło w mojej Nowej Hucie" - mówi Maciej Twaróg.
"To jest najgorszy element grodzenia, dotyczący placu zabaw. To niefortunne, zważywszy na edukację młodego pokolenia i na to, co podkreślali mieszkańcy, którzy przeprowadzali się do Nowej Huty - że tutaj jest normalnie i przyjaźnie. Tego typu jasne manifestacje przestrzenne nie służą budowaniu wspólnoty, przeciwnie - służą antagonizowaniu przyszłych mieszkańców tego osiedla, którzy nie są temu winni. Winny jest deweloper. To w przyszłości może być przyczyną konfliktu między nowymi i starymi mieszkańcami osiedla" - wyjaśnia dr Jacek Gądecki.
W rozmowie z Radiem Kraków, pełnomocnik spółki modernizującej DMR, zapewnił, że budowa wciąż trwa. Po jej zakończeniu ogrodzenie zostanie ograniczone do wysokości jednego metra. Na pytanie o dostępność placu zabaw dla wszystkich dzieci z osiedla Stalowego odpowiedział, że decyzję w tej sprawie podejmie wspólnota mieszkaniowa.
A co Państwo sądzą na ten temat? Czekamy na komentarze i zachęcamy do głosowania w sondzie.