Rondo Grzegórzeckie, Mogilskie, Kocmyrzowskie czy Plac Centralny - krakowskie węzły komunikacyjne potrafią przyprawić o ból głowy. Krakowianie się gubią, gubią się także turyści.
O problemie opowiedział nam nasz słuchacz, Wacław Rosa, który jest osobą niewidomą - a przy okazji prawnikiem. Zwraca uwagę, że brak numeracji na przystankach jest też... niezgodny z prawem. Według rozporządzenia z 2012 roku, każdy przystanek powinien być oznaczony w następujący sposób - nazwa miejscowości, nazwa ulicy oraz cyfra określająca przystanek.
W Krakowie takich numerów nie ma, choć węzłów komunikacyjnych jest sporo. Pasażerowie, szczególnie spoza Krakowa, są zdezorientowani, bo nie wiedzą, w którym kierunku mają jechać. Czasem tę samą nazwę ma kilka przystanków jednego węzła.
Wacław Rosa napisał w tej sprawie do krakowskiego MPK. "MPK problem rozumie, podjęło już nawet przygotowania, by sytuację zmienić. Prace trwają, bo trzeba zmienić oprogramowanie" - przyznaje rzecznik przewoźnika, Marek Gancarczyk. Termin ich zakończenia nie jest określony, ale będzie to... jak najszybciej.
Oprogramowanie to nie jest jedyny problem. "Możliwe, że o zmianie nazw przystanków będzie musiała zadecydować Rada Miasta" - mówi Bartosz Piłat z Zarządu Transportu Publicznego. Trzeba bowiem sprawdzić, czy takie "donumerowanie" jest możliwe zwykłą decyzją administracyjną. Jeśli nie, to dla radnych trzeba przygotować kompletną listę przystanków, żeby nie był konieczny zbiór uchwał, tylko żeby wszystko zmieściło się w jednej.
Decyzja powinna zostać podjęta do maja - czerwca tego roku, co oznaczałoby, że po wakacjach kłopotliwe krakowskie przystanki dostaną swoje numery.
Martyna Masztalerz/ bp