Przedstawiciele magistratu twierdzą, że uwagi złożone przez mieszkańców w wielu przypadkach wzajemnie się wykluczały, dlatego nie zostały uwzględnione. Przygotowany projekt planu miejscowego przewiduje zabudowę na obszarze "Ogrodnika". Mogłoby tam powstać pięć bloków, każdy po 5 pięter.
Mieszkańcy Osiedla Podwawelskiego zwracają uwagę, że w osiedlowej szkole i żłobku publicznym nie ma już miejsc, trudno też dostać się do lekarza w ośrodku zdrowia. Zarzucają urzędnikom, że konsultacje zostały przeprowadzone pro forma, bo wymagały tego procedury, a nie po to, aby poznać ich zdanie. "Tutaj nikt nie mówi o tym, żeby zabrać prywatnym właścicielom ten teren. Mieszkańcy proponują, by miasto wykupiło ten teren. Chodzi o to, że pojemność osiedla jest wyczerpana. Już teraz kanalizacja wybija. A pojawia się też kwestia zabudowania korytarza powietrznego od południowego zachodu" - podkreślają w rozmowie z Radiem Kraków mieszkańcy.
Działania mieszkańców wspiera rada dzielnicy Dębniki. Jak mówi radna Judyta Pyzik - urzędnicy nie liczą się z opinią lokatorów bloków. "Tutaj jest interes kilku tysięcy osób. Projekt dogęszczenia tego osiedla jest absurdalny. Myśleliśmy, że po przykładzie Ruczaju i Avii, tak nie będzie się już budować w Krakowie" - komentuje radna.
Dariusz Nowak z krakowskiego magistratu wyjaśnia, że opinie mieszkańców odrzucono, bo w większości były ze sobą sprzeczne. Nie chciał odpowiadać na obawy mieszkańców związane z brakiem miejsc w szkole, żłobku czy ośrodku zdrowia. Jak mówi - na razie nie ma decyzji, że na terenie "Ogrodnika" powstaną bloki. "Rozważanie w tej chwili takiej kwestii, gdy jeszcze tworzy się plan, to wybieganie w przyszłość" - mówi rzecznik magistratu.
Z kolei jak tłumaczy radny Grzegorz Stawowy - przewodniczący komisji planowania przestrzennego, przygotowując plan trzeba wziąć pod uwagę nie tylko wolę mieszkańców. "Druga sprawa to dokumenty miejskie nawet sprzed 20 lat. Trzeba liczyć się z tym, że jeżeli dokumenty mówią, że teren jest pod inwestycję, a zmienimy go na park, to miasto będzie musiało zapłacić odszkodowanie za obniżenie wartości terenu, a także wykupić działki od właściciela. Nie wiemy jeszcze, czy ten właściciel będzie w ogóle zainteresowany sprzedażą terenu miastu. To ok. 4 hektary warte dziesiątki milionów złotych" - wyjaśnia Stawowy.
Interwencję w tej sprawie zapowiedział Łukasz Gibała z klubu Kraków dla Mieszkańców. Jego zdaniem, sposób w jaki potraktowano zgłoszone uwagi świadczy o tym, że konsultacje przeprowadzono pro forma. "Trudno nie odnieść wrażenia, że urzędnicy ogłaszają konsultacje, bo jest taki ustawowy obowiązek. Niby słuchają, kiwają głowami, a i tak zostają przy swoim zdaniu. Ani jedna uwaga nie została uwzględniona!" - oburza się Gibała. Zapowiedział, że jeśli projekt wpłynie na sesję rady miasta, złoży odpowiednią poprawkę.
Magistrat nie wyklucza, że jeśli nie dojdzie do porozumienia z mieszkańcami i radnymi, to plan nie zostanie uchwalony. To oznacza, że sprawę organizacji tego terenu będą regulowały warunki zabudowy wydawane przez miasto.