Wśród Chińczyków obawa o rozprzestrzenianie się epidemii jest duża, o czym opowiadały na antenie Polskiego Radia studenyki, którzy właśnie wrócili z Chin.

"Dostaliśmy informację, że Wuhan zostało zamknięte i objęte kwarantanną i w momencie, jak wyjeżdżaliśmy, już chyba 11 miast był objętych tym zakazem wyjazdu i komunikowania się. Jeżeli się to nie powiększyło, bo z dnia na dzień ta liczba jest coraz większa. Bardzo wielu ludzi się przemieszcza i chce świętować ten Nowy Rok w Pekinie, dlatego to było ważne, żeby to miasto odciąć" - mówią studentki.

Ani oni, ani dziewczynki, które przebywają w krakowskim szpitalu, najprawdopodobniej nie przywiozły ze sobą wirusa.

"Zakażenie nie wygląda na koronawirusa. Nie mamy się czego obawiać" - mówi Lidia Stopyra ordynator oddziału chorób infekcyjnych i pediatrii szpitala imienia Stefana Żeromskiego w Krakowie.

Najprawdopodobniej zdrowy jest też pierwszy zidentyfikowany przez służby mieszkaniec Krakowa, który w ubiegłym tygodniu wrócił do Europy ostatnim samolotem z miasta Wuhan.

"Podróżny był zupełnie zdrowy. Został przez nas poinstruowany o konieczności takie "samokontroli", w cudzysłowie "samoizolacji" przez możliwy okres inkubacji tej choroby, który na tamten dzień określało się na 12 dni, w tej chwili mówi się o 14 dniach. Ja mam z nim codzienną łączność telefoniczną" - mówi Jarosław Foremny, Małopolski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny.

Wirus na początku przypomina grypę, jednak jest o wiele groźniejszy.

"Jest groźny przede wszystkim dlatego, że wywołuje infekcje, które doprowadzają do niewydolności oddechowej i obarczone są dużą smiertelnością. Zakażenie przenosi się drogą kropelkową, więc jest bardzo duża zakaźność i to jest droga zakażenia, która jest najtrudniejsza do opanowania, dlatego że w momencie kiedy pacjent mający objawy zaczyna kichać, zaczyna kaszleć, to w promieniu kilku metrów taki wirus może się przedostać na inne osoby" - wyjaśnia doktor Stopyra.

W przypadku zauważenia u siebie objawów grypy absolutnie nie należy jednak panikować.

"W tej chwili służby sanitarne są postawione w stan gotowości taki, że pacjenci, którzy wracają z rejonów Azji, gdzie istnieje niebezpieczeństwo, że skontaktowali się z osobą zarażoną koronawirusem, są poddawani kwarantannie, są izolowani, tak że mała jest szansa, że gdzieś na ulicy spotkamy taką osobę. Natomiast zawsze, niezależnie od tego, co się dzieje, obowiązują nas zasady higieny" tłumaczy lekarka.

Według Głównego Inspektora Sanitarnego nie ma też ryzyka zakażenia się wirusem poprzez towary zamawiane z Chin.

Polskie instytucje chwilowo zalecają powstrzymanie się od wyjazdu do Chin.

 

 

(Katarzyna Jabłońska/łk)