- Sąd zakwestionował sposób głosowania przez nas planu - mówi radny miasta Krakowa Grzegorz Stawowy. - Tyle że my w ten sam sposób uchwalaliśmy ok. 3/4 planów, które obecnie obowiązują. Powstał precedens, na podstawie którego można kwestionować wszystko to, co do tej pory zrobiliśmy.
Rzeczywiście. Może się zdarzyć, że każdy uchwalony plan będzie zaskarżany do sądu, a sąd potraktuje go w ten sam sposób, co Młynówkę. - Wszystkie plany mogą pójść do kosza - martwi się Stawowy.
Wówczas tereny będzie można zabudowywać w dowolny sposób na podstawie tzw. decyzji WZ. To oczywiście skrajna ewentualność, ale jak najbardziej realna.
Sąd uznał, że rada miasta nie powinna głosować w jednej uchwale wszystkich elementów planu (np. uwag mieszkańców, które powinny być głosowane osobno). Magistrat czeka na uzasadnienie decyzji NSA, ale w tej chwili jest ona już ostateczna i nie można się od niej odwołać.
Biuro Planowania Przestrzennego Urzędu Miasta Krakowa i krakowscy radni będą teraz musieli od nowa przyjąć plan Młynówki. I każdy inny, jeśli trafi do sądu, a wyrok będzie podobny. To będzie wyścig z czasem i z tymi inwestorami, których nie interesuje problem tzw. dzikiej zabudowy.

 

 

Maciej Skowronek/ar