Urzędnicy i taksówkarze z tradycyjnych korporacji czwartkowy wyrok krakowskiego sądu uznają za precedensowy. Od lat próbują udowodnić, że Uber nie ma prawa funkcjonować w Polsce. Do sądów na terenie całego kraju skierowali dziesiątki wniosków o ukaranie Ubera w tak zwanym trybie nakazowym, czyli uproszczonym.

W czwartek w Krakowie po raz pierwszy zapadł wyrok po tradycyjnym procesie. Sąd na podstawie zeznania świadka i wyciągów z kont bankowych uznał, że nie ma wątpliwości, iż mieszkaniec Krakowa świadczył płatne usługi taksówkarskie bez licencji.

W tej sprawie otrzymaliśmy oświadczenie od przedstawicieli Ubera. Czytamy w nim, że będą wspierali kierowcę, który otrzymał karę. Już wiadomo, że odwoła się on od wyroku. Zdaniem przewoźnika kierowca nie powinien zostać ukarany. Firma przekonuje, że kierowca Ubera nie ma takich uprawnień, jak taksówkarz, więc licencja wymagana nie jest. Dodaje, że 17% kierowców Ubera to byli bądź obecni taksówkarze.

Polska to nie pierwszy kraj, w którym Uber ma kłopoty prawne. Procesy przeciwko przewoźnikowi toczyły się również w Hiszpanii, Chinach, Kolumbii, Niemczech czy Francji.


 

Pełne oświadczenie Ubera:

Kierowcy korzystający z aplikacji mogą liczyć na każdą pomoc z naszej strony, której będą potrzebować. Zawsze stoimy za nimi murem. Według naszej wiedzy wyrok nie jest prawomocny i kierowca będzie się od niego odwoływać.
 
Uber weryfikuje kierowców którzy oferują swoje usługi za pośrednictwem platformy zarówno pod względem podatkowych, jak i w celu zapewnienia bezpieczeństwa użytkowników korzystających z aplikacji. Każdy kierowca jest dokładnie sprawdzany (dotychczasowe doświadczenie, niekaralność, rejestr mandatów, stan techniczny samochodu), klient każdorazowo otrzymuje informację, kto będzie prowadził samochód. Po zakończeniu kursu, kierowca przechodzi kolejną weryfikację, będąc poddawanym ocenie klientów (uzyskanie oceny poniżej 4,6 oznacza, że jego konto zostaje usunięte z platformy). Wśród kierowców oferujących swoje usługi za pośrednictwem aplikacji Uber w Krakowie są także byli i obecni taksówkarze (17 proc.), każdy z nich musiał spełnić wymogi i przejść procedurę weryfikacji. Jednak zdecydowana większość kierowców korzystających z platformy to osoby oferujące swoje usługi w sposób okazjonalny.
 
Co więcej, Uber zapewnia przejrzyste stawki, które można sprawdzić za pomocą aplikacji. Klienci mają możliwość skontrolowania estymowanej ceny przejazdu przed przejazdem i jej weryfikację, jeżeli uznają, że trasa wybrana przez kierowcę nie była najbardziej optymalna. O rozwiązaniu pozytywnie wypowiedział się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który stwierdził, że wejście firmy na lokalne rynki transportu osobowego w Polsce, jak również jej dotychczasowe funkcjonowanie, wpływa na rozwój konkurencji na tych rynkach, co ma pozytywne przełożenie na sytuację konsumentów.
 
Warto zwrócić uwagę na różnice usług oferowanych przez tradycyjnych taksówkarzy jeżdżących w korporacjach, a usług, które oferują kierowcy korzystający z platform cyfrowych jak Uber, Taxify czy Heetch:
Taksówkarz może zabrać klienta z postoju lub z ulicy, ma dostęp do buspasów czy specjalnie wyznaczonych stref postojowych oraz rozlicza się na podstawie karty podatkowej, czyli odprowadza stałą kwotę co miesiąc bez względu na dochód (w Krakowie jest to ok. 250 zł).
Kierowcy korzystający z aplikacji jak Uber, Taxify czy Heetch nie mają tego typu przywilejów - użytkownik może zamówić przejazd jedynie za pomocą aplikacji, a korzystający z Ubera przedsiębiorcy świadczą usługi zazwyczaj dodatkowo, łącząc je z innymi źródłami dochodu.
 
Ponieważ wyraźnie widać, że kierowcy korzystający z rozwiązań cyfrowych jak Uber czy Taxify świadczą usługi w niezdefiniowanym obszarze, na innych zasadach niż taksówkarze, zgadzamy się z pozostałymi uczestnikami rynku przewozu osób, że jest potrzebna racjonalna debata i uporządkowanie rynku, a końcowa regulacja będzie uwzględniać zarówno wytyczne Komisji Europejskiej, jak i nowoczesne i innowacyjne modele biznesowe.

 

 

 

 

 

 

(Karol Surówka/ko)