"Wały to dość szczególne miejsce narażone na podsiąkanie wody. Jeśli wjedziemy tam ciężkimi maszynami jak kosiarki, tworzymy koleiny. Kosiarki ścinają darń, a ta ulega zniszczeniu. Owce nie niszczą wałów. Te zwierzęta są lekkie i bardzo dokładnie zjadają ruń łąkową. W konsekwencji wały są trwalsze" - mówi w rozmowie z Radiem Kraków Sylwester Tabor, prorektor ds. dydaktycznych krakowskiego Uniwersytetu Rolniczego.
Teraz owce mają zastąpić kosiarki także w innych miejscach naszego regionu: w pastwiska mają zostać zamienione wały w okolicach Szczurowej. Już poszukiwani są hodowcy, którzy są gotowi tam się przeprowadzić: Pierwsi rolnicy już się deklarowali. Ale wypas będzie w maju. Do tego czasu powinniśmy mieć wystarczającą ilość zgłoszeń - wyjaśnia Bronisław Dudka, dyrektor Małopolskiego Ośrodka doradztwa rolniczego w Karniowicach. Rolnicy mogą z tych pastwisk skorzystać za darmo, w przyszłości mają też otrzymać dofinansowanie: w wysokości kwoty, którą wcześniej województwo wydawało na koszenie danego odcinka wałów.
Na projekcie "Owce na wały" skorzystać mają też rolnicy. Pogłowie owiec od 30 lat nieustannie spada - w Małopolsce jest ich 60 tys., w całym kraju - 220 tys. Tymczasem jeszcze w latach 80' pogłowie owiec wynosiło ponad 3 mln. Tadeusz Boroń, hodowca, który wziął udział w eksperymencie wypasania swojego stada na wałach w Wołowicach, przekonuje, że projekt "Owce na wały" ten trend może odwrócić: "Na tej trawie pozyskanej z wałów, można powiedzieć w 100% ekologicznej, bez nawozów i oprysków, wyprodukowaliśmy wysokiej jakości jagnięcinę". Jego zdaniem lepsze mięso będzie chętnie kupowane. A wraz ze wzrostem popytu, więcej rolników może się zdecydować na hodowlę owiec.
(Karol Surówka/ew)
Obserwuj autora na Twitterze: