Urząd odpowiada, że różnica w cenniku to niedopatrzenie, które funkcjonuje od lat. "Trudno ustalić, jakie są przyczyny tego dyskryminowania" - mówi Michał Pyclik z Zarządu Dróg Miasta Krakowa - "Skarżący stwierdził, że jest to dyskryminujące, że kobiety muszą zapłacić więcej. Argumentowaliśmy, że zajmuje to więcej czasu i zużywa się więcej materiałów w zależności od tego, czy z toalety korzysta kobieta, czy mężczyzna" - dodaje.
Skargę na działanie urzędu złożył mieszkaniec, którzy do toalety poszedł z dziećmi. Ten wniosek, za zasadny uznała Komisja Skarg, Wniosków i Petycji. To oznacza, że trafi ona pod obrady Rady Miasta Krakowa i w tej sprawie będą musieli się wypowiedzieć radni.
Michał Pyclik podkreśla, że zmiany w cenniku będzie można wprowadzić najwcześniej w przyszłym roku. Wtedy kończy się umowa z firmą, która zajmuje się toaletami. "Nie możemy się z niej wycofać, wyrównując stawki już w tym roku. Musimy zaczekać do końca umowy, bo w przeciwnym wypadku musielibyśmy zapłacić karę umowną przekraczająca milion złotych" - tłumaczy Pyclik.
Wcześniej jednak, nie czekając nawet na uchwałę Rady Miasta, urząd odpowie na drugą skargę tego samego mieszkańca. Zwrócił on uwagę, że mężczyźni mogą się czuć zażenowani, gdy obsługa pyta, w jakim celu przyszli do toalety. A od tego uzależniona jest opłata - korzystanie z pisuaru jest tańsze niż wejście do kabiny. "Skoro są takie odczucia, to możemy zmienić to od razu" - przyznaje urzędnik. Deklaruje, ze jeszcze w tym tygodniu urząd prześle do operatorów toalet polecenie, aby obsługa nie wypytywała klientów o cel wizyty w toalecie.
Obecnie w Krakowie jest 26 toalet z obsługą na miejscu i 16 automatycznych kabin, w których cena dla wszystkich wynosi 1 zł.
Teresa Gut/sp