Pierwsze czytanie planu zagospodarowania przestrzennego zorganizowano 6 grudnia ubiegłego roku. Kolejne, wprowadzające go w życie, miało odbyć się dwa tygodnie później. Jednak na wniosek przewodniczącego klubu "Przyjazny Kraków" zostało przesunięte na inny termin. 

Zdaniem radnych, pozwoliło to radnej na zmianę dotychczasowego pozwolenia budowlanego z zabudowy jednorodzinnej na wielorodzinną. Ich zdaniem, gdyby plan wszedł w życie 20 stycznia - jak pierwotnie zakładano - radna mogłaby wybudować wyłącznie dwa mieszkania. Teraz na działce powstają cztery mieszkania oraz lokal pod gabinet lekarski.

Przewodniczący Rady Miasta Bogusław Kośmider twierdzi, że powody przesunięcia głosowania były zupełnie inne i miały związek z pracami nad budżetem. Radni z komisji rewizyjnej chcą jednak, aby sprawę zbadała prokuratura. "To są ustalenia, których my nie zdołaliśmy racjonalnie wyjaśnić. W związku z tym liczymy, że prokuratura wyjaśni, jak to się stało, że terminy zostały przesunięte" - mówił Krzysztof Durek, członek komisji rewizyjnej miasta Krakowa.

Sama zainteresowana kategorycznie odpiera zarzuty. "Wejście w życie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla Toń, z mojego punktu widzenia, był obojętny. Nie poniosłam strat, nie odniosłam korzyści. Budynek został wybudowany wcześniej, na działce pozyskanej zgodnie z prawem. Zmiana pozwolenia na budowę miała charakter formalny, wynikała z dostosowania do prawa zmienionego 1 lipca 2017 roku. Nie zmieniły się żadne parametry budynku. Budynek stał. Zmiany były na papierze" - mówi Anna Prokop-Staszecka. Podkreśliła również, że o swoich sprawach majątkowych nie rozmawiała z żadnym z klubowych kolegów. Z kolei przewodniczący klubu Rafał Komarewicz zaznaczył, że przesunięcie terminu głosowania nad planem dla Toń miało związek z sesją budżetową, którą zaplanowano właśnie na 20 grudnia. Jak mówi, głosowanie nad planem wydłużyłoby obrady. "W porozumieniu z klubem wystąpiłem o przesunięcie terminu na następne posiedzenie Rady. Ewentualnie, jeżeli byłaby taka potrzeba, na zwołanie sesji nadzwyczajnej na drugi dzień, kiedy mogliśmy te plany zatwierdzić. Natomiast to, że zostało to przesunięte na 20 stycznia dowiedziałem się dopiero na początku stycznia, gdy pan przewodniczący powiedział mi, że jest wniosek z komisji planowania o skrócenie tego terminu. Dla nas najważniejsza była sesja budżetowa. Chodziło nam o to, byśmy nie musieli głosować o 4 nad ranem" - tłumaczy Komarewicz. 

Jego argumenty nie przekonują jednak radnego PiS Mariusza Kękusia, który również jest członkiem komisji rewizyjnej. "Drugie czytanie, a później uchwalenie tego planu trwało w sumie 10 minut. Nie skracało to żadną miarą sesji. I na pewno argumenty pana Komarewicza są nieracjonalne. Tego samego dnia był procedowany jeszcze trzeci plan - plan Azory. I został on przegłosowany normalnie 20 grudnia. Jak przejrzy się te dokumenty, jest w nich coś niepokojącego" - twierdzi Mariusz Kękuś. 

Radni z komisji rewizyjnej podkreślili, że nie mają kompetencji do tego, aby badać czy podczas prac nad planem doszło do nieprawidłowości. Dlatego też o opinię w tej sprawie zwrócili się do prokuratury.

 

 

(Joanna Orszulak/ko)