Zmiany zostały wprowadzone z powodu dużej liczby samochodów, które jeżdżą na tej trasie. Średnia dobowa to ponad trzydzieści tysięcy - jakie sa pierwsze opinie kierowców i policjantów? Sprawdzał to reporter Radia Kraków, który w ciagu godziny naliczył tylko kilka przypadków łamania zakazu, a niektórzy kierowcy o ograniczeniach dowiedzieli się właśnie od niego, choć znaki zostały ustawione w ubiegłym tygodniu.

Joanna Biel-Radwańska z wydziału drogowego Małopolskiej Policji podkresla, że zakaz spotkał się z pozytywnymi ocenami kierowców, którzy uważają, że poprawiło to płynność ruchu.

Potwierdzają to kierowcy samochodów osobowych, którzy mówią, że wiele razy zdarzało się, że byli blokowani na drodze przez wyprzedzające się - czasami przez kilkanaście minut - ciężarówki i autobusy i wydłużało to znacznie czas jazdy. Szczególnie dotyczy to drogi o dwóch pasach ruchu w jedną stronę. Duże samochody, z których jeden jedzie 90 km/godz, a drugi 93 km/godz, potrafią skutecznie sparaliżować autostradę.

Przeciwne zdanie mają oczywiście kierowcy ciężarówek: "To bezgraniczna głupota tych, co zakaz wprowadzili. Jak się jedzie, to się jedzie". Uważają, że należy zbudowac trzeci pas, bo duże samochody zaczna jeździć gęsiego.

Przypomnijmy, że trasa z Krakowa do Brzeska jest wyjątkowo obciążona. Ostatnie pomiary prowadzone przez generalną Dyrekcję wykazały, że przejeżdża tamtędy od 26 do nawet 34 tysięcy samochodów na dobę. Znaczna część z nich to ciężarówki. 

A właśnie trzydzieści tysięcy samochodów na dobę - tyle aut trzeba, by mieć podstawę do wprowadzenia zakazu. Taki wynik osiągnęła też zakopianka między Krakowem a Myślenicami, ale zakaz się nie pojawi przez zbyt niską prędkość maksymalną. Natomiast pierwsze takie zmiany pojawiły się już kilka lat temu na obwodnicy Krakowa.

 

 

(Bartłomiej Grzankowski/ew)