- Problem wszawicy istnieje. On szczególnie pojawia się w okresie zimowym, kiedy dzieci zakładają czapki na głowę. To idealne siedlisko do rozwoju wszy. Co tydzień mamy telefon od rodzica, lub ze szkoły, że problem się pojawił - mówi Magdalena Koperny, kierownik działu zdrowia publicznego w małopolskim oddziale sanepidu. Jak dodaje, konieczność zbadania dziecka rodzice często odbierają jako atak: "To trudna sprawa. Rodzice odbierają to jako oskarżenie, że zaniedbują dziecko. Nie wyrażają wówczas zgody na badania. A preparaty do zwalczania wszawicy również nie należą do najtańszych" - mówi Magdalena Koperny.
Inspektorzy sanitarni mają związane ręce. Jak mówią, jedyne co mogą zrobić to przeprowadzić w szkole pogadankę dla rodziców i rozdać ulotki informacyjne.
Nie wiadomo też, jak wiele jest przypadków wszawicy, ponieważ od 2005 r. sanepidy nie prowadzą już takich rejestrów.
(Teresa Gut/ko)