"Skład reprezentacji został ustalony na podstawie regulaminu zatwierdzonego przez zarząd związku w oparciu o kryteria wyłącznie sportowe. Udział w poszczególnych zawodach krajowych i międzynarodowych był odpowiednio punktowany i w ten sposób zwycięzcy klasyfikacji w poszczególnych broniach zyskali prawo startu w dodatkowym turnieju kwalifikacyjnym" - powiedział PAP dyrektor generalny Polskiego Związku Szermierczego Jacek Słupski.
Prawo startu w Madrycie będą mieć pojedynczy przedstawiciele krajów, które w danej broni nie zdołały zapewnić sobie udziału swojego reprezentantów ani na podstawie olimpijskiego rankingu drużynowego, ani na podstawie dodatkowych miejsc w klasyfikacji indywidualnej z podziałem na kontynenty, w której Europie przysługiwały dwa. Awans wywalczą tylko zwycięzcy.
Na podstawie rankingu światowego udział w przełożonych z zeszłego roku na najbliższe lato olimpijskich zmaganiach zapewniła sobie drużyna szpadzistek, która obecnie zajmuje drugie miejsce w zestawieniu, za Chinami. W związku z tym trzy podopieczne trenera kadry Bartłomieja Języka będą mieć też okazję startu indywidualnego.
W pozostałych broniach, w których kwalifikacje po rocznej przerwie dokończono w marcu, biało-czerwoni nie wywalczyli żadnej kwalifikacji.
"Michał Siess był naprawdę blisko. W Dausze dotarł do ćwierćfinału turnieju rangi Grand Prix, czyli wyżej punktowanego, a gdyby wygrał jeszcze jeden pojedynek i był w +czwórce+, to awansowałby z listy światowej. Świetny wynik w Katarze sprawił jednak, że wyprzedził Leszka Rajskiego na czele listy krajowej i o prawo startu w Tokio powalczy w Madrycie" - tłumaczył Słupski.
Także zawody GP FIE w Dausze zmieniły kolejność na czele klasyfikacji florecistek, a odpadając już po eliminacjach grupowych swoją szansę zaprzepaściła Julia Walczyk, którą zdystansowała Martyna Jelińska.
W zależności od broni w Madrycie wystąpi po 15-20 zawodników, ale przepustka jest tylko jedna.
"Największa rywalizacja będzie w szpadzie męskiej, ale oczywiście liczymy na doświadczenie Radka Zawrotniaka, który walczy o trzeci start w igrzyskach. Floreciści Jelińska i Siess nie są bez szans, bo charakteryzują się dużą odpornością psychiczną, która w takim turnieju ma chyba największe znaczenie. Sylwia Matuszak i Mateusz Knez po pandemicznej przerwie również pokazali się z dobrej strony, więc i ich stać na miłą niespodziankę. W każdej broni mamy szanse, ale wiemy z doświadczenia, że te zawody to często loteria" - podsumował Słupski.
PAP/KN