Kuba Niziński: Czy wszystkie drzewka awokado już zasadzone?

Tomasz Marczyński: Nie, jeszcze długa droga do tego, żeby drzewka były zasadzone. Dopiero jestem w połowie wykopywania dołków pod nie. Nawet gdyby wszystkie były już gotowe, na razie nie mam możliwości, żeby wyjechać, kupić te drzewka i je przywieźć. Kwarantanna będzie trochę blokowała moje prace, no ale cały czas mam zajęcie.

To trochę jak siłownia?

Tak do tego podchodzę. Powiem szczerze, że mam nawet trochę zakwasów! Uruchomiłem ponownie partię mięśni, nad którymi pracuję tylko w okresie listopadowo-grudniowym. Zawsze jak robi się ćwiczenia, które nie są stricte rowerowe, można poczuć trochę zakwasów w innych partiach mięśni. Jest to dla mnie jakaś forma treningu.

Gdzie spędzasz ten czas?

Jestem mniej więcej w połowie drogi między Granadą a wybrzeżem, Motrilem. Około 30 kilometrów od morza, okolice doliny Lecrin.

Pewnie to piękna okolica, choć teraz ciężko ją zwiedzać.

Ciężko zwiedzać, chociaż mam z mojej działki przecudny widok na całą dolinę. Dobre miejsce na to, żeby trochę popracować i się zrelaksować.

Zawodowy kolarz zamknięty w jednym miejscu - to zupełnie nie idzie w parze!

Staram się rano potrenować na rolce, około godziny, półtorej. Do tego trochę ćwiczeń stabilizujących, trochę siłowni, więc już z samego rana mam około dwóch godzin ruchu i treningu. Po południu między dwie a cztery godziny pracuję na działce. Średnio wychodzi więc około trzech godzin dziennie poświęconych na ruch i wysiłek fizyczny, więc nie jest tak źle.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy z Tomaszem Marczyńskim. W dalszej części nie zabraknie tematów "poważniejszych" - rozmawialiśmy między innymi o aktualnej sytuacji w Hiszpanii, czy przyszłości kolarstwa.

KN/AD